Gitara: Tohpati
Bas: Indro Hardjodikoro
(Moonjune Records)
Tohpati Ario Huotomo to młody indonezyjski gitarzysta grający wcześniej w kilku tamtejszych formacjach fusion. Na tej płycie prezentuje nam swoją wizytówkę – dziesięć nagranych na żywo, tylko w trio kompozycji utrzymanych w klimacie jazz-rocka i fusion z progresywnymi inklinacjami. W pierwszym utworze, „Upload”, brzmi jak jazzrockowy miks „rozkojarzonych” fraz Bucketheada, pomieszanych z tappingami Van Halena, agresją Johna 5 i przyprawiony odrobiną progresywnych pomysłów Roberta Frippa. Tohpati nie wykorzystuje tu wielu efektów, a ostry rockowy „sandomierz” przydaje muzyce zadziorności. W kolejnych utworach w muzyce pojawia się więcej funkowego pulsu, a w graniu pojawia się więcej drobnego ściegu Wayne Krantza, bluesa skręcającego w stronę jazzu oraz odwołania do twórczości McLaughlina. Drobnym mankamentem jego solówek jest powtarzanie obiegników (np. w kompozycji tytułowej), ale jeśli artysta improwizował na żywo to naturalne, że w ten sposób rozpędzał swoje solówki.
Nie ma na tej płycie zdecydowanie słabych utworów, są odpowiednio zróżnicowane i na tyle ciekawe, że albumu dobrze się słucha od początku do końca. Tohpati to wyśmienity, dobry technicznie, świetnie orientujący się muzyk, nie przesadzający z patentami i nie popadający w typową dla młodych gitarzystów instrumentalną egzaltację. Gra żywiołowo, ale dojrzale, nie boi się pojechać po bandzie, rzucając się w wir improwizacji, ale zachowuje nad tym kontrolę niczym stary wyga. Obok siebie ma również grającą z wykopem sekcję. Ta płyta faktycznie (bo tak reklamuje ją wytwórnia Moonjune) może być kandydatką do płyty roku. A jeśli nie, to na pewno jest to debiut roku!
Piotr Nowicki