Kwintet TOTO, czyli weterani studiów nagraniowych, trzyma się całkiem nieźle, mimo że panowie grają zupełnie oldschoolową muzykę. Nowych przebojów brak, ale na repertuarze z 30 lat działalności można swobodnie oprzeć dwugodzinny koncert. Tak jak ten w Paryżu, gdzie TOTO zawsze miało dobry odbiór i wspaniałą atmosferę na koncertach. Podwójny album – zapowiedź koncertowego DVD, które ukaże się już niebawem – zawiera zestaw obowiązkowych hitów TOTO. Wśród nich min swobodnie potraktowana „Rosanna”, ze swingującym początkiem, po którym utwór przechodzi w bardziej rockową wersję, jaką znamy z płyt, a za kilka chwil muzycy wracają do swingującej zabawy w instrumentalnym bridge’u, w który wplatają min fragment „Birdlandu” (jakże na czasie!). Odbiorcę, który – jak zakładam – piosenki TOTO zna i ceni, tak urozmaicone interpretacje na pewno zainteresują.
Jennifer Batten opowiadała mi kiedyś o uziemiających solach Lukathera na koncertach, których nie zarejestrowano na płytach. Na tym albumie jest ich chyba więcej niż kiedykolwiek. Luke szaleje w piosenkach (np. „Hold The Line”) i poza nimi (vide solo po „Kingdom of Desire”). Przemyca mnóstwo brylancików-patentów i uspokaja fanów oderwaniem się od beckowszczyzny i vaiowszczyzny. Gra zatem nowocześnie, ale po swojemu, tak jak kiedyś. Całość oczywiście zawodowo zagrana, zrealizowana i nagrana. Ot, normalka.
Piotr Nowicki