SPV / Mystic Production)
Podchodziłem do tej płyty ze sceptycyzmem i nieufnością, których powodem były premierowe kompozycje umieszczone na wydanym przed dwoma laty albumie koncertowym powracającego na rynek WHITESNAKE. Nie wróżyły one najlepiej, ale okazało się, że omawiany album, na który fani czekali od jedenastu lat, zawiera bardzo dobre utwory, nawiązujące brzmieniem i strukturą do blues-rockowych korzeni grupy. Bardzo ładnie w stylistykę wpasował się i zarazem wykreował ten album Doug Aldrich, współautor repertuaru, odpowiedzialny za większość partii gitarowych.
Majestatyczny riff w „Can You Hear The Wind Blow”, pełna dramatyzmu solówka w tym utworze z idealnie przystawioną nutą wieńczącą (ponad powracającym riffem), pomysłowe intro i hard-rockowy zadzior w „Call On Me”, zeppelinowski wykop w riffie do „Lay Down Your Love” i solówka w tymże plus wiele innych smaczków wywindowały tego sprawnego gitarzystę do rangi poprzedników – Sykesa, Marsdena i Vandenberga, umacniając jego pozycję w ekstralidze. Przynajmniej jak dla mnie.
David Coverdale zaskoczył mnie pozytywnie jakością kompozycji. Dwie ballady „All I Want All I Need” i „Summer Rain” o potencjale prawie takim jak “Is This Love”, ciekawy „All For Love” dynamiczny utwór tytułowy wreszcie na wskroś bluesowy „A Fool In Love” to – wraz z wymienionymi wcześniej numerami – przekonujący dowód na to, że artysta poprzeczkę postawił wysoko. Owszem piosenki są prawie wyłącznie o miłości, ale Coverdale śpiewa o tym w hard-rockowym światku najlepiej, nawiązując do LED ZEPPELIN, ale tak było od zawsze („Still Of The Night”, „Sailing Ship”). Jest w tych utworach pięknie połączona rockowa ekspresja z nutką sentymentu i zadumy, oddająca dojrzałość autora artysty.
Pojawiające się głosy, że to album roku w kategorii hard rock, nie są moim zdaniem przesadzone. Na koniec smutna refleksja – słuchając głosu Coverdale’a na koncertach i czytając opinie fanów, że jego gardło powoli „nie wyrabia” (na płycie też to, niestety, słychać), obawiam się, że może to być ostatni studyjny album WHITESNAKE. Jeśli potwierdzi się to złe proroctwo, to „Good To Be Bad” stanowić będzie piękne zwieńczenie kariery Coverdale’a. Obym się jednak mylił.
Piotr Nowicki