Wokalista M. Shadows z Avenged Sevenfold wypowiedział się na temat nieustannej krytyki, której są poddawane kolejne albumy zespołu.
Z każdym albumem zostajemy obrzucani gównem. Jest tak niezależnie od tego czy gramy tak samo, czy się zmieniamy. Kiedy po „Waking the Fallen” nagraliśmy „City of Evil” rozpętała się prawdziwa burza gówna. Uważaliśmy, że płyta jest świetna, ale ludzie mówili, że jest do dupy, twierdząc, że się sprzedaliśmy. Osiem na jedenaście piosenek było długości około ośmiu minut – to ostatnia rzecz, jaką zrobiłby zespół, który się sprzedał. Ale nigdy tak naprawdę nie wygrasz.
powiedział M. Shadows w wywiadzie dla Front Army. Niejako potwierdzeniem jego słów może być niedawna krytyka ze strony Roba Flynna z Machine Head po tym, jak najnowszy album Avenged Sevenfold „Hail to the King” zadebiutował na pierwszym miejscu list sprzedaży w Wielkiej Brytanii i USA.
Z drugiej strony media prowokują członków zespołu, zadając podchwytliwe pytania, czy aby A7X nie czyhają na wygrzane miejsce w metalowym panteonie, które chcą przejąć od największych gwiazd tego gatunku:
Często słyszymy pytania w stylu „Iron Maiden i Metallica nie mogą w nieskończoność być główną atrakcją Download Festival, czy jesteście następni w kolejce?”. Byłbym cieniasem, gdybym zaprzeczył, bo oczywiście, że chciałbym się tam znaleźć, ale jeśli potwierdzę, wyjdę na egoistycznego drania. Uczciwą odpowiedzią jest, że to fani zadecydują, kogo chcą widzieć na piedestale. Jeżeli będziemy to my, będę się bardzo cieszył.
źródło: frontarmy.com