Deep Purple wydali w 1988 roku koncertówkę o uniwersalnym tytule „Nobody’s Perfect”. Nikt nie jest doskonały. Wszyscy jesteśmy ludźmi i wszyscy popełniamy jakieś błędy, nawet tacy giganci jak Joe Satriani. W przypadku Satcha jest to jednak sprawa dla… psychoanalityka.
W niedawnym wywiadzie dla Compound Media, Joe Satriani wspominał… swoje wady jako gitarzysty. Zapytany, jaka jest jego największa słabość, odpowiedział (spisane przez przez Ultimate Guitar): „Prawdopodobnie powinienem wcześniej wszystko lepiej opracowywać, zanim zacznę grać. Gdy chodzi o muzykę, zawsze próbuję rzeczy, które powinienem wcześniej przećwiczyć.”
Prawdopodobnie powinienem wcześniej wszystko lepiej opracowywać, zanim zacznę grać. Gdy chodzi o muzykę, zawsze próbuję rzeczy, które powinienem wcześniej przećwiczyć
„Zabawne, że z jakiegoś powodu, wiedząc to o sobie, stworzyłem G3, gdzie stoję obok dwóch innych facetów, którzy zamierzają mnie poszatkować solówkami i chcą robić to każdej nocy. Myślisz, że chciałbym zrobić coś wręcz przeciwnego, gdybym wiedział, że mam ten problem. Ale może sam proszę się o karę? Nie wiem… Ale to jedyny sposób, w jaki się uczysz, wiesz? Stajesz obok Johna Petrucciego i mówisz: „Dobra, to jet prawdziwy gitarzysta”.
Stworzyłem G3, gdzie stoję obok dwóch innych facetów, którzy zamierzają mnie poszatkować solówkami i chcą robić to każdej nocy
Kiedy wywiadowca z Compound Media zasugerował, że Joe chce po prostu „chodzić po linie” i że przecież istnieje jakiś „element niebezpieczeństwa, który powinien mieć rock’n’roll”, Joe odparł: „Tak myślę. I prawdopodobnie potrzebuję psychoanalizy. Założę się, że psychiatra powiedziałby, że to klasyczny przypadek osobowości represjonowanych, że to naprawdę ekstrawertyczne. Bo w zasadzie zawsze czuję się bardzo nieśmiały i naprawdę nie chcę wychodzić na scenę. A jak tylko na nią wychodzę, staję się kimś innym. A potem pytam: 'Kim był ten facet na scenie?'”.
W zasadzie zawsze czuję się bardzo nieśmiały i naprawdę nie chcę wychodzić na scenę. A jak tylko na nią wychodzę, staję się kimś innym. A potem pytam: 'Kim był ten facet na scenie?’
Joe kontynuował: „Myślę, że czasami, jeśli przygotowujesz się za dużo a coś idzie nie tak, może to być zbyt wkurzające. To rodzaj mechanizmu ochronnego, zgodnie z którym nie należy zbyt dobrze planować tych rzeczy. Więc kiedy coś pójdzie nie tak, mówisz: 'Ok, po prostu się tym pobawię’, wiesz? Efekt nie działał, ktoś rzucił czymś we mnie, wzmacniacz basisty eksplodował… Cokolwiek to jest, mówisz: 'Dobra, dam sobie z tym radę’. Myślę, że to ważna część tego wszystkiego”.