W najnowszym wydaniu magazynu Metal Hammer Kerry King wypowiedział się na temat swojego nadchodzącego solowego albumu „From Hell I Rise”, który ukaże się 17 maja, ale także o reaktywacji Slayera, która to wiadomość odbiła się dużym echem w metalowym świecie.
O powrocie Slayera na scenę Kerry King powiedział wymownie (za Blabbermouth.net): „Ogłoszenie tego nie było moim ulubionym momentem w życiu. Nie przełoży się to na nagrania, tak samo, jak nie przełoży się to na trasy koncertowe.”
Dla mnie to po prostu trzy koncerty, które upamiętnią pięć lat od naszego pożegnania. To po prostu zabawa typu 'Hej, pamiętacie nas sprzed pandemii?’
Kerry powiedział także, że od momentu ogłoszenia informacji o reaktywacji Slayera, nie rozmawiał o tym z Tomem Arayą. „To nie tak, że jestem na niego zły czy coś” – wyjaśnił. „Jesteśmy bardzo różnymi ludźmi i ostatecznie przekształciliśmy się w partnerów biznesowych. On ma zupełnie inne zainteresowania i inne poglądy niż ja. Czy to sprawia, że go nienawidzę? Nie, przecież nie muszę z nim codziennie rozmawiać…”
Nie mamy już ze sobą wiele wspólnego. Ale kiedy przychodzi czas na próbę, nie będę miał problemu z pojawieniem się. Jesteśmy profesjonalistami i to właśnie robimy
W oświadczeniu potwierdzającym powrót Slayera Tom Araya z kolei stwierdził: „Nic nie może się równać z 90 minutami, kiedy gramy na scenie na żywo i dzieleniem się tą intensywną energią z naszymi fanami. Szczerze mówiąc, brakowało nam tego”.