Pandemia koronawirusa spowodowała, że wielu muzyków w różnych zakątkach świata została zamknięta w domu. Sytuacja ta dotknęła zarówno osoby zajmujące się muzyką w wolnych chwilach, jak i tych, dla których jest to główne i jedyne źródło dochodu. Zamknięte sale koncertowe i studia nagraniowe zmusiły wielu z nich do szukania nowych pomysłów na realizację muzycznych projektów. Tym, którzy od dawna mieli swoje domowe studia przyszło to łatwiej, ale nie brak muzyków – nawet wielce uznanych – dla których jest to przysłowiowa „czarna magia”. Jednym z nich jest świetny basista Leland Sklar, który podzielił się historią swoich początków z nagrywaniem w domu.
Mimo, że podczas trwającej 50 lat kariery brał udział w nagraniu ponad 2 tysięcy płyt i niezliczonej liczby utworów, dokonywał tego jako muzyk sesyjny w studiach nagraniowych. Gdy jednak przez lock-down został zamknięty w swym domu, musiał w pewnym momencie znaleźć sposób na coś, czego wcześniej nie robił – nagranie profesjonalnych śladów w domowych pieleszach. Chociaż siedząc w domu podczas pandemii dzielił się ze światem nagraniami na swoim kanale YouTube, to gdy przyszła prośba od przyjaciela o dogranie partii basu, Sklar musiał wejść na nowy teren. Jego wybór padł na interfejs audio marki Solid State Logic – SSL 2+.
O tym co z tego wynikło możecie przeczytać w materiale dostępnym na stronie magazynu MUZYK.