W niedawnym wywiadzie dla bulwarówki The Sun, Noel Gallagher wyraził swoją frustrację faktem, że Glastonbury, „dzięki małym pieprzonym idiotom wymachującym flagami i składającym oświadczenia polityczne”, stało się „woke”.
Przypominamy, że Glastonbury ma długą historię aktywizmu politycznego i tegoroczna edycja nie była inna. IDLES współpracował z Banksym przy zwodowaniu nadmuchiwanych tratw dla migrantów z „południa”, PJ Harvey zaprosiła performerkę Marinę Abramović, która nakłoniła rozentuzjazmowany tłum do zachowania siedmiu minut zbiorowej ciszy, a Damon Albarn z Blur dołączył do zespołu Bombay Bicycle Club, aby wyrazić swoje wsparcie dla Palestyny.
„Nie zrozumcie mnie źle, cholernie kocham Glastonbury” – powiedział ostatnio Noel, który nigdy nie szczypał się w język. „Ale teraz w tym miejscu widzę, że wkroczyła tu ideologia woke, jest trochę jakiegoś kaznodziejstwa i trochę sygnalizowania cnót.”
Nie podoba mi się to w muzyce – mali, pieprzeni idioci wymachujący flagami i wygłaszający oświadczenia polityczne
„A zespoły wychodzą na scenę i mówią: 'Hej, chłopaki, czyż wojna nie jest straszna? Więc wszyscy wybuczamy teraz wojnę, pieprzyć Torysów.” I tak dalej…
A powinno być tak – zagraj swoje pieprzone melodie i spieprzaj
Noel Kontynuował: „Tego jest za dużo. Spoko, przekaż wszystkie swoje pieniądze na jakiś cel, ale jednocześnie przestań o tym gadać. Powiedzmy, że świat jest faktycznie trochę popieprzony, a wy wszyscy jesteście na polu w Glastonbury. Jaki macie z tym problem? Bo ja mam żadnego.”
Myślę, że jeśli masz 18 lat i należysz do klasy średniej, to możesz mieć z tym problem, ale co ma z tym zrobić cała reszta dzieciaków zgromadzonych w Glastonbury?