W 2021 wchodzimy jeszcze nie na pełnej, ale z optymizmem. A co najdziwniejsze, asumpt do tego dał nam znienawidzony rok 2020. Najwyraźniej odreagowaliśmy pandemię kupując nowe gitary.
Jak podaje The New York Times, Fender sprzedał w 2020 roku więcej gitar niż w jakikolwiek inny rok swojej historii. Co więcej Gibson, Taylor, Martin i inni również donoszą o gwałtownym wzroście sprzedaży, a nowi, młodzi gitarzyści zwracają się ku gitarze jako ku „ sześciostrunowej terapii”.
Ledwie trzy lata temu gazeta Washington Post, głosami m.in. takich autorytetów jak Paul McCartney, ogłosiła, że jesteśmy świadkami „powolnej śmierci gitary elektrycznej”. A jednak wrześniowy artykuł Alexa Williamsa w New York Times dowodzi, że gitara jest nie tylko „still alive” i ma się dobrze, ale rynek tych instrumentów rozwija się najdynamiczniej od lat.
Na początek Fender. Firma ta przeżywa właśnie rekordowy rok sprzedaży, a dyrektor generalny FMIC, Andy Mooney stwierdził, że „2020 będzie rokiem największego wolumenu sprzedaży w historii Fendera, rokiem rekordowego, dwucyfrowego wzrostu, rekordowej sprzedaży e-commerce i sprzedaży sprzętu dla początkujących.” „Gdybyś zapytał mnie w marcu, nigdy bym nie pomyślał, że będziemy tam, gdzie jesteśmy dzisiaj” – powiedział.
To zwiększone zainteresowanie wśród młodych, początkujących gitarzystów doprowadziło do prawdziwego boomu u wielu czołowych producentów gitar. Z powodu pandemii Gibson zamknął swoje fabryki w kwietniu i, jak powiedział dyrektor generalny Gibson, James „JC” Curleigh, „Spójrzmy prawdzie w oczy, kiedy nie mieliśmy produkcji, nie mieliśmy sprzedaży”.
Ale późnym latem, kiedy sytuacja się zmieniła, tak skomentował stan rzeczy: „Dosłownie nie mogliśmy dostarczyć wszystkim chętnym wystarczającej ilości gitar. Ile byśmy nie wyprodukowali, mogliśmy to wszystko sprzedać”.
Taylor Guitars, która wyposaża między innymi Taylor Swift, Justina Biebera i Bena Harpera doświadczyło podobnego popytu. „Mieliśmy właśnie największy czerwiec pod względem otrzymanych zamówień, jaki mieliśmy od początku naszej działalności” – powiedział Kurt Listug, który założył firmę wraz z Bobem Taylorem w 1974 roku. „Tylko czerwiec i lipiec stanowiły połowę zamówień, które firma przed pandemią przewidziała na cały 2020 rok.”
Dyrektor generalny Martin & CO, Chris Martin, opisał obecną sytuację jako „boom na gitarę”, podczas gdy współzałożyciel Taylora Kurt Listug powiedział, że „firma Martin & CO miała najwspanialszy czerwiec pod względem otrzymanych zamówień od czasu rozpoczęcia działalności”.
Firma Martin & CO miała najwspanialszy czerwiec pod względem otrzymanych zamówień od czasu rozpoczęcia działalności
W międzyczasie amerykańska sieć sklepów Guitar Center finalizując ustalenia dotyczące ogłoszenia bankructwa (sklepy będą nadal otwarte i w trakcie procesu naprawczego spółka będzie nadal prowadziła działalność. Potrzebny na to oraz restrukturyzację kapitał mają zapewnić wierzyciele i nowi inwestorzy), odnotowała jednocześnie trzycyfrowy (!) wzrost sprzedaży większości najlepszych marek na swojej stronie internetowej!
Z kolei Brendan Murphy, starszy sprzedawca w Sweetwater, powiedział: „Jestem w branży detalicznej instrumentów od ponad 25 lat i nigdy czegoś takiego nie widziałem. Wydaje się, że każdy dzień jest Czarny piątek”.
Jestem w branży detalicznej instrumentów od ponad 25 lat i nigdy czegoś takiego nie widziałem. Wydaje się, że każdy dzień jest Czarny piątek
Co prawda The Times podliczył, że pomimo odbicia sprzedaży ogólna sprzedaż „wszystkich instrumentów progowych” spadła o 2,4 procent w drugim kwartale 2020 roku w porównaniu z rokiem ubiegłym, to jednak „w przeliczeniu na dolary, sprzedaż gitar stale rosła od Wielkiej Recesji w 2009, osiągając w zeszłym roku 8 miliardów dolarów, bez uwzględnienia zakupów z drugiej ręki na Reverb, eBayu itp.”
Rzeczywiście obiecujące są te wiadomości. Z dużymi nadziejami wchodzimy zatem w 2021 rok.
Na podstawie: www.guitarworld.com