Rick Beato przeanalizował ostatnio przebój gwiazdy pop Chappell Roan „Pink Pony Club”. Jak zauważa Beato, Roan zdecydowała się umieścić w tym utworze nie jedną, a nawet dwie gitarowe solówki i w sumie jest to ewenementem w tego typu stylistyce.
Rick Beato zadaje pytanie, czy solówki wracają do muzyki pop, ale jest chyba z tym jeden problem – utwór ma już 4 lata, a my nie zauważyliśmy tendencji wzrostowej obecności gitarowych solówek w utworach popowych… Oczywiście chcielibyśmy, byłoby super itd, ale wydaje się nam, że jeszcze nie teraz, jeszcze ten czas nie nastał.
Sam przykład wspomnianego utworu Chappell Roan, jest jednak ciekawy. Artystka współtworzyła piosenkę z Danem Nigro (stojącym za albumami m.in. Olivii Rodrigo) i powiedziała o nim serwisowi Headliner:
„Zajęło mi to około sześciu miesięcy niepowodzeń, komponowania sesja po sesji, pisania wesołej piosenki, wychodząc od smutnej ballady.”
Nie wiedziałam, jak napisać wesołą piosenkę pop, ale byłam zmęczona śpiewaniem smutnych piosenek w trasie. To po prostu sprawia, że czujesz się smutny po koncercie…
Z kolei gitarzystą, który nagrywał gitary w tym kawałku był sidemanów z Los Angeles, Sam Stewart. W pierwszym solo użył on pentatoniki G-dur w trzech różnych pozycjach aby uzyskać melodię zgodną z progresją akordów. W drugim, połączył pentatoniczną skalę E-moll i skalę G-dur. Dodało to piosence charakteru i potrzebnej pozytywnej energii. Wyszło więc świetnie.
Słuchamy!