Podstawową sprawą, której Marty Friedman wymaga w kwestii gitar, jest to, aby można było na nich grać naprawdę agresywnie i bez ryzyka uszkodzeń. Odpowiednia jest taka gitara, którą „można wyrzucić z samolotu”, a ona nadal będzie grała.
Marty nie jest zwolennikiem instrumentów, o które trzeba się stale troszczyć. Poza tym ważna jest prostota – w gruncie rzeczy wystarczy jedno pokrętło. Nie zna się zbytnio na technicznych aspektach, gatunkach drewna, rodzajach progów itp. Po ubiegłorocznej tragedii w Japonii zdecydował się wystawić wszystkie gitary ery Megadeth na licytację, a dochód przeznaczyć dla poszkodowanych w Kraju Kwitnącej Wiśni. Jak sam mówi, nigdy przedtem nie pozbywał się gitar.
Poznajcie jego małą kolekcję oraz historię jego brzmienia – w styczniowym TopGuitar przygotował ją specjalnie dla fanów Marty’ego i nie tylko Grzegorz Ufnal.
Artykuł znajdziecie w styczniowym wydaniu magazynu TopGuitar:
https://topguitar.pl/2012/01/11/topguitar-styczen-2012/