Lot nad wzmacniaczym gniazdem
akcja dla poszukujących
Poniższe zestawienie to próba odpowiedzi na pytanie: jak można uszczęśliwić młodego gitarzystę, który nie sprzedaje jeszcze tysięcy płyt, ale już teraz musi dokonać wyboru. Wyboru, który na dodatek może mieć wpływ na jego dalszą karierę, kierunek gitarowego rozwoju i w konsekwencji na to, czy… kiedykolwiek tę płyty nagra!
Przegląd wzmacniaczy w jakimkolwiek przedziale cenowym jest w pewnym sensie wejściem na pole minowe i próbą odtańczenia na nim tańca, włączając w to rzucanie cielska o glebę. Z jednej strony słowa te, z racji zmieniających się cen wzmacniaczy (jak kryzys to kryzys), mogą stracić zupełnie swą aktualność, z drugiej – każdy może mieć w tym temacie własne poglądy i doświadczenia.
Rynek wzmacniaczy gitarowych cenowej „klasy średniej” stale się powiększa i patrząc na to zjawisko chłodnym i pozbawionym emocji spojrzeniem, można przypuszczać, że będzie nadal się rozwijać, kusząc potencjalnego nabywcę co raz to nowszymi rozwiązaniami technologicznymi i konstrukcyjnymi. Już teraz przypomina on bezkresną dżunglę, w której młody adept sztuki gitarowej może wpaść w sprytnie zastawioną marketingową pułapkę, wydając ciężko wyciągnięte z domowych budżetów pieniądze na coś, co czasem już na starcie nie jest w stanie sprostać jego wymaganiom. Trzeba również pamiętać, że nawet najpiękniej brzmiąca internetowa próbka brzmieniowa danego wzmacniacza oraz studiowanie setek próbek na stronach YouTube nie zastąpi bezpośredniego kontaktu z tym jakże ważnym elementem „łańcucha” naszego brzmienia. Nie dziwi więc obecność na gitarowych forach internetowych różnorakich wątków i pytań w stylu „mam tysiąc złotych, gram nu metal – jaki piec powinienem kupić?”
ciąg dalszy na kolejnej stronie