Stęskniliśmy się już chyba wszyscy za nowymi wzmacniaczami od Blackstar. Jednocześnie oczekiwanie było podszyte małym dreszczykiem emocji, bo nowe graty w nowych czasach zazwyczaj mają „to coś”, co sprawia, że przyciągają uwagę i… fanów bliżej sceny. Blackstar ewidentnie sprostał tym oczekiwaniom i stanął na wysokości zadania.
Nazwa St. James odnosi się do dzielnicy brytyjskiego miasta Birmingham, która jest bliska firmie zarówno pod względem geograficznym jak i duchowym. No a skoro już wystąpiła taka bliskość, konstrukcja i desing nie mogły pozostać zwyczajne – nowa seria wzmacniaczy i kolumn o nazwie St. James to czysta muzyczna i technologiczna doskonałość, która przekłada się na wspaniałe doznania zarówno wniebowziętego użytkownika, jak i szczęśliwego słuchacza.
„Nowa seria wzmacniaczy i kolumn o nazwie St. James to czysta muzyczna i technologiczna doskonałość, która przekłada się na wspaniałe doznania zarówno wniebowziętego użytkownika, jak i szczęśliwego słuchacza”
Warto przypomnieć, że w ramach serii St. James, mamy do wyboru dwa różne wzmacniacze o nieco innych układach wzmocnienia. Jeśli ktoś jest zwolennikiem kultowych brytyjskich brzmień Voxa czy Fendera, z modelem Blackstar St. James EL34 poczuje się jak w domu. Jeśli natomiast preferuje sound bardziej amerykański, typu EVH, a nawet Mesa/Boogie, powinien zainteresować się egzemplarzem St. James 6L6. Proste. My zajmiemy się dzisiaj tym pierwszym modelem, opartym o lampę mocy EL34.

To co najważniejsze
Wszystkie płytki PCB stosowane we wzmacniaczach St. James są dwustronnie platerowane, umożliwiając projektantom lepsze opcje podczas rozmieszczania elementów dyskretnych, aby osiągnąć najlepszą integralność sygnału i wydajność dźwiękową. Z kolei wszystkie lampy stosowane w serii z St. James są specjalnie testowane i klasyfikowane, co pozwala zachować niezawodność wzmacniaczy.
Przejdźmy do konkretów i sprawdźmy, jakie karty wyłożyli na stół projektanci i inżynierowie Blackstara. Przede wszystkim wzmacniacze te są reklamowane jako najlżejsze profesjonalne 50W heady na świecie. Grubo, ale i prawdziwie. Przy masie ledwie 6 kg (!!!) dla głowy EL34 i pionowej kolumny na dwóch „dwunastkach” 212 ważącej 13,5 kg, możemy potwierdzić, że będzie to ulga dla każdego zmęczonego noszeniem backline’u na parkingach, czy po schodach.
Dla przykładu – Marshall Origin ORI50, Fender Hot Rod Deluxe IV, czy Orange Rockerverb MKII ważą około dwa razy więcej, a wymieniać podobnie ciężkie pięćdziesięciowatowce można by długo… Tę niską wagę wzmaki i paczki Czarnej Gwiazdy zawdzięczają m.in. obudowom wykonanym z drewna o nazwie Candlenut oraz czy zastosowanym zasilaczom impulsowym SMPS. W obu przypadkach udało się zatem obniżyć ciężar bez poświęcania wytrzymałości i jakości.
Druga nie mniej ważna sprawa to estetyka tych wzmacniaczy. Jest ona wyjątkowa nawet jak na wysokie standardy Blackstar. Ewidentnie butikowy look kusi wzrok stanowiąc atrakcyjne połączenie, elegancji, klasyki i prostoty. Nawet podświetlane logo jest tu tak wkomponowane, że nie działa blichtrem, a najwyższą klasą, coś jak ledowe panele w tapicerce wysokiej klasy samochodów.
Butikowy look kusi wzrok stanowiąc atrakcyjne połączenie, elegancji, klasyki i prostoty. Nawet podświetlane logo jest tu tak wkomponowane, że nie działa blichtrem, a najwyższą klasą, coś jak ledowe panele w tapicerce wysokiej klasy samochodów

Budowa
Pomimo minimalnej wagi, ten wzmacniacz zachowuje wszystkie cechy klasycznego lampiaka, z dwiema lampami przedwzmacniacza ECC83, dwiema EL34 na końcówce mocy, dwoma kanałami i wbudowanym obwodem pogłosu. Sygnał wychodzący z kanałów regulujemy potencjometrami Volume I i Volume II, przy czym do drugiego dedykowany jest jeszcze regulator Gain II który, jak można się domyśleć działa niczym dopalenie benzyny mieszanką nitro… Z tą tylko różnicą, że w przypadku St. James, jest to całkowicie bezpieczne.
Pierwszy kanał zarówno w naszej wersji EL34 jak i w opcji 6L6 jest taki sam – inspirowany popularnymi amerykańskimi wzmacniaczami z lat 60. XX wieku – wiadomo, układ z ECC83 (ich amerykańska nazwa to oczywiście 12AC7) znamy z większości najlepiej brzmiących wzmacniaczy w historii. Natomiast kanał drugi jest inny w każdej z wersji. W przypadku modeli z lampami EL34 kanał ten ma charakter lekko vintage’owy, a zastosowany w nim nowy preamp oferuje surowe brzmienie typu crunch. Na panelu kontroli do dyspozycji Volume I (kanał pierwszy), Volume II (kanał drugi), Gain II (dopałka), 3-pasmowy korektor, regulację wbudowanego pogłosu, załączany Boost +10 dB oraz pokrętło Master.
Jeśli chcemy po prostu grać cicho, ale tym samym soundem co z rozkręconego wzmaka, istnieje również opcja redukcji mocy, aby zmniejszyć ją z 50 W do 2 W. Firma Blackstar wykorzystała tu opracowaną przez siebie i opatentowaną technologię dotyczącą transformatorów.
Na panelu tylnym dzieje się równie ciekawie: oprócz wyjścia audio USB znajduje się tu sekcja „cab rig output”. Jest to cyfrowy symulator głośników, pracujący w parze z t.zw. obciążeniem reaktywnym, aby umożliwić nagrywanie w ciszy bez utraty dobrodziejstw ze stopnia wyjściowego EL34.

Head wyposażony jest w Cab Rig DSP firmy Blackstar, która współpracuje z aplikacją umożliwiającą dostosowanie par głośników, obudów, mikrofonów i pomieszczeń. Oprogramowanie, wykorzystujące własny zbiór algorytmów Blackstar, oferuje ponad 250 kombinacji mikrofonów i paczek, i może być wykorzystane do tworzenia presetów, które z kolei mogą być przechowywane w jednym z trzech wbudowanych slotów.
Symulator głośników Cab Rig DSP można ustawić za pomocą edytora na komputerze i opiera się na ostatniej serii kostek Dept 10, dlatego wielu użytkowników Blackstar będzie już zaznajomionych z tym, jak to działa.

Kolumna St. James 212 VOC
W przypadku kolumn i zestawów Blackstar ściśle współpracował z Celestionem, aby zaprojektować zupełnie nowy 12-calowy głośnik Zephyr – wyposażony w magnes ferrytowy, a nie neodymowy – który zapewnia brzmienie głośnika Vintage 30 przy ułamku jego wagi. Kolumna pracuje na 8 ohmowej impedancji, a posiada wyjścia 4- i 16-ohmowe.
Skrzynia wykonana została ze sklejki orzechowej, dzięki czemu ta kolumna waży o ponad połowę mniej niż tradycyjna. Sklejka Candlenut (Tung molukański) jest używana ze względu na jej wytrzymałość i lekkość oraz oczywiście ma korzystne właściwości akustyczne, tworząc solidną obudowę, która brzmi świetnie i nie zawodzi jako ochrona głośników. Z tyłu znajdują się wbudowane drzwi, które umożliwiające wybór między konfiguracją otwartą a zamkniętą paczki.

Brzmienie Blackstar St. James EL34
Zalety lampowych konstrukcji dla większości gitarzystów są oczywiste. Tłusty, nasycony dźwięk, jego głęboki charakter, no i „okrągły”gorący przester. To, co od razu rzuca się w uszy w naszym zestawie, to zerowy poziom szumów własnych wzmacniacza, co przy lampowych konstrukcjach o kilku stopniach mocy nie zawsze jest takie oczywiste. Żadnych przydźwięków, trzasków przy zmianie kanałów lub innych tego typu niespodzianek. Ustawiając moc na 5W, Volume I w okolice godziny dwunastej, a korekcję na pozycje neutralne, otrzymujemy bardzo dynamiczny, tonalny i nasycony, cieplutko brzmiący kanał czysty. Jednocześnie 5 Wat mocy muzycznej uzyskanej z lampy to o wiele za dużo do grania w domu, wykorzystamy zatem w pełni tę opcję w studiu albo na cichej próbie.
To, co od razu rzuca się w uszy w naszym zestawie, to zerowy poziom szumów własnych wzmacniacza, co przy lampowych konstrukcjach o kilku stopniach mocy nie zawsze jest takie oczywiste. Żadnych przydźwięków, trzasków przy zmianie kanałów lub innych tego typu niespodzianek
Ładny, dynamiczny charakter środkowego pasma oraz duży i tłusty dół jaki St. James ma do zaoferowania, można szybko i łatwo zrównoważyć korekcją i osiągnąć charakterystyczną jasną, lampową „szklankę”. Nasz nowy Blackstar za sprawą swojej względnej prostoty obsługi nawiązuje do początków tradycji budowy wzmacniaczy lampowych, a jego butikowe brzmienie w pełni to potwierdza. W zasadzie niezależnie od ustawień korekcji, nasycenia i wyboru kanału, można powiedzieć, że otrzymane brzmienie zawsze jest gotowe „do użycia”. Jest w czym wybierać, ponieważ ilość brzmień i barw jest całkiem spora. Mało tego – kiedy już odnajdziemy pożądany przez nas charakter przesterowania, czy to crunch, czy overdrivew, konfiguracją przetworników w gitarze możemy go wywrócić do góry nogami. Przy okazji – zestaw wzorcowo współpracuje zarówno z gitarami stratopodobnymi (na singlach), jak i typu Les Paul (na humbuckerach).

Pora na odpalenie pełnych 50W mocy. Zestaw jest potwornie głośny, ale po odkręceniu brzmi nadal fantastycznie – nic się nie kotłuje, nie dudni i nie ma potrzeby zmiany jakichkolwiek wcześniejszych ustawień. Nawet maksymalnie rozkręcone górne pasmo pozostaje czytelne i pozbawiona nieprzyjemnego jazgotu. Jeszcze raz – czytelności może pozazdrościć mu niejedna konstrukcja konkurencji w tym przedziale cenowym.
Zestaw jest potwornie głośny, ale po odkręceniu brzmi nadal fantastycznie – nic się nie kotłuje, nie dudni i nie ma potrzeby zmiany jakichkolwiek wcześniejszych ustawień. Nawet maksymalnie rozkręcone górne pasmo pozostaje czytelne i pozbawiona nieprzyjemnego jazgotu. Jeszcze raz – czytelności może pozazdrościć mu niejedna konstrukcja konkurencji w tym przedziale cenowym
Rozpiętość przesteru na drugim kanale sięga od bluesa po czysty metal i trudno powiedzieć, w której z tych kategorii St. James sprawdzi się lepiej. Na pewno atutem dla zwolenników mocnego uderzenia będzie ostry i wyraźny atak, oraz zwarty, gęsty sound powerchordów. Natomiast ci, którzy wolą subtelniejsze brzmienie docenią bogaty i dość miękki dół kanału przesterowanego, który uzyskamy przed dodanie basu i podcięcie środka w korekcji wzmacniacza.
Na koniec warto też zwrócić uwagę, że testowany wzmacniacz i dostarczona wraz z nim kolumna jest znakomicie dobraną parą. To właściwie jeden doskonały organizm – myślę, że to określenie jest tutaj jak najbardziej celne.
PRODUCENT: www.blackstaramps.com
Dystrybutorem produktów marki Blackstar jest Sound Service
