Brytyjski producent o sporej ofercie wzmacniaczy gitarowych i nieco mniejszej ofercie gitarowych efektów nie spoczywa na laurach i przedstawia nową w pełni lampową serię wzmacniaczy o nazwie Studio 10.
Seria Blackstar Studio 10 liczy obejmuje trzy prawie identyczne combo o mocy 10 W, różniące się lampą na końcówce mocy. Nazwa modelu to odpowiednik zastosowanej w nim lampy: EL34, 6L6, KT88. Trzy różne charakterystyki brzmieniowe. Na kanale YouTube TopGuitarPL znajdziesz wyczerpujące demo, gdzie pokazuję możliwości brzmieniowe tych pięknie wyglądających i brzmiących wzmacniaczy. Teraz czas na opisanie możliwości, budowy i wrażeń po ograniu tych trzech modeli!
Budowa i możliwości
Zastosowano tutaj standardową i bardzo typową konstrukcję dla małego lampowego combo. Każdy z modeli Blackstar Studio 10 jest tych samych rozmiarów: 47 × 42 × 25 cm, waga to 15 kg, co w rezultacie daje bardzo mobilne i przyjazne w transporcie gabaryty. Wyposażone są w jedną lampę na przedwzmacniaczu ECC83 (inaczej 12AX7) i po jednej lampie na końcówce mocy, odpowiednio do nazwy modelu: EL34, 6L6, KT88. Moc każdego wzmacniacza to 10 W, a zastosowany dwunastocalowy brytyjski głośnik to Celestion Seventy 80. Panel przedni dla modelu EL34 i 6L6 wygląda identycznie. Przełączniki power i standby, regulacje gain, tone, reverb i master volume. W przypadku modelu KT88 zamiast gałki tone mamy regulację układu ISF (Infnite Shape Feature). Jest to system, dzięki któremu możemy wybrać charakter pracy combo pomiędzy brzmieniem amerykańskim a brytyjskim. Jest jeszcze przycisk, którym adekwatnie do modelu możemy aktywować boost (EL34), drive (6L6) lub overdrive (KT88). To jedyne różnice, jeśli chodzi o budowę i możliwości tych trzech modeli. Co do panelu zlokalizowanego z tyłu wzmacniacza, to wygląda on identycznie dla każdego modelu. Jest tu szeregowa pętla efektów i wyjście na footswitch, którym możemy aktywować funkcję przycisku z przedniego panelu (boost, drive, overdrive). Dalej mamy trzy gniazda głośnikowe 1 × 16 Ohm, 1 × 8 Ohm i 2 × 16 Ohm i gniazdo głównego zasilania. Jest możliwość podłączenie footswitcha z dwoma przyciskami, gdzie dodatkowo będziemy mogli aktywować reverb.
Na zakończenie opisu możliwości naszych bohaterów muszę wspomnieć o wyjściu Emulated Output, dzięki któremu możemy wpiąć się bezpośrednio do konsolety/miksera/interfejsu audio lub jakiegoś rejestratora, zamiast nagrywać piec przy użyciu mikrofonu i zbierać dźwięk z głośnika. Podłączając w to miejsce słuchawki z końcówką duży jack stereo, otrzymujemy możliwość cichego grania czy ćwiczenia na słuchawkach. To już chyba wszystko, jeśli chodzi o możliwości. Nawiązując do budowy i wyglądu, muszę przyznać, że jest to wizualnie świetnie wykończona i zaprojektowana seria. Butikowy wygląd nadaje rasowego sznytu, a dobór kolorystyki i wykończenia każdego wzmacniacza z osobna nawiązuje nieco do charakteru jego brzmienia.
Brzmienie
Zaczniemy od wzmacniacza z najmniejszą ilością przesteru, czyli EL34. Jest to świetna propozycja low-gainowa dla osób, które szukają wzmacniacza o brytyjskim charakterze z jednym świetnym czystym kanałem. Oczywiście mamy tu możliwość podbicia tego kanału za pomocą przycisku boost, ale zakres gainu dalej będzie oscylował między czystym dźwiękiem a lekko wpadającym w subtelny i delikatny przester. Świetnie nadaje się do wszelkich czystych bluesowych czy funkowych partii rytmicznych. Gain ustawiony pomiędzy godziną 13 a 15 to moje ulubione ustawienie, dające pełną kolorystykę i dynamikę brzmienia. Używając przycisku boost, możemy uzyskać ciekawy, przyjemny i klasyczny brytyjski crunch.
Czas na kolejnego brata z rodziny, model 6L6 o nieco amerykańskiej charakterystyce. To combo już jest typowym dwukanałowym wzmacniaczem z niezawodnym czystym dźwiękiem i blues-rockowym przesterem na drugim kanale, uzyskanym po wciśnięciu przycisku drive. W pętlę efektów wpinamy delay, przed wzmacniaczem efekty modulacyjne typu chorus czy tremolo, kaczkę (wah wah), małą dopałkę i jesteśmy gotowi do zagrania wszelkich stylów muzycznych. Nic więcej nie potrzeba. To combo, gitara, mały pedalboard i ruszamy na salony. Ciepły, okrągły clean, jak i drive dostarczą sporo emocji każdemu gitarzyście.
Na sam koniec zostaje nam model KT88. Tutaj mamy już do czynienia z większą ilością gainu na kanale czystym, jak i przesterowanym. Kanał czysty nazwałbym modern clean. Bardzo dynamiczny lekko crunchowy, ale przy odpowiednich ustawieniach też możemy ukręcić świetne czyste barwy z rockowym charakterem. Używając przycisku overdrive, dostajemy solidny przester. Z tym combo spokojnie możemy uderzyć w mocniejsze klimaty gitarowe. Zaletą tego modelu jest też układ ISF, dzięki któremu możemy zmieniać charakterystykę wzmacniacza pomiędzy brytyjskim i amerykańskim – w zależności od naszych potrzeb i upodobań. Teraz zapraszam do obejrzenia demo na YouTube.
Podsumowanie
Brytyjska firma Blackstar Amplification wdziera się szturmem w rynek małych i w pełni lampowych wzmacniaczy. Mamy tu połączenie doskonałego brzmienia, nawet przy niskich poziomach głośności z prostym panelem i świetnym wyglądem nawiązującym do znacznie droższych butikowych konstrukcji. Niezależnie od tego, jaki grasz rodzaj muzyki, z pewnością wybierzesz coś spośród tych trzech braci. Footswitch z jednym przyciskiem jest w komplecie do każdego modelu. W tym przedziale cenowym marka Blackstar z pewnością mocno namiesza na rynku małych w pełni lampowych konstrukcji.