
Gramy na Cort Earth 1200
Nie trzeba się wiele znać na instrumentach, żeby po pierwszym akordzie zacząć zbierać szczękę z podłogi – dokładnie tak się poczułem, pomimo że mam z czym ten instrument porównywać… Nadesłany egzemplarz jest po prostu perfekcyjnie, książkowo wręcz zbudowany, a tym samym zapewnia niesamowity komfort gry i niską akcję strun. Nie muszę chyba dodawać, że idealnie stroi. Taka staranna konstrukcja i wybitne materiały do budowy po prostu musiały zaowocować zawodowym dźwiękiem.
[quote_box_right]Instrument gra bardzo zrównoważonym pasmem w każdym zakresie gryfu.[/quote_box_right]
Earth 1200 powala głośnością, pełnią brzmienia i sustainem. To absolutnie topowe brzmienie, które z czystym sumieniem mogę włożyć między instrumenty wszystkich „drogich” producentów, z jakimi mogłem porównać. Zaskakuje niesamowita dynamika – gitara bardzo łatwo wpada w rezonans i ma ogromną wrażliwość na niuanse artykulacyjne. Charakterystyka brzmieniowa jest bardzo zbliżona do słynnego Martina HD28 – z którym to zresztą mogłem Corta Earth 1200 osobiście porównać. Potężny, ale sprężysty dół, jasna góra i bardzo lekkie częstotliwości średnie. Instrument gra bardzo zrównoważonym pasmem w każdym zakresie gryfu.
Niesamowicie odzywają się struny wiolinowe w wysokich pozycjach. Donośne, mocne brzmienie mimo wysokich dźwięków nie ustępuje basom. Cort Earth 1200 dysponuje wyjątkową selektywnością – doskonale słychać pojedyncze dźwięki w akordach. W porównaniu z innymi gitarami cort wydawał się jednak dość surowy, nie tak dźwięczny, mimo doskonałego sustainu. To wynik tego, że jest po prostu nierozegrany. Jestem pewien, że za kilka lat zmieni swoje walory brzmieniowe, wzbogacając je o dźwięczny środek, który charakteryzuje gitary, które po prostu przez dłuższy czas były regularnie w użyciu. Ciężko jest pisać o brzmieniu, ponieważ jeden usłyszany akord wnosi więcej niż cały poemat na jego cześć napisany.