We wrześniowym numerze Magazynu Muzyków TopGuitar ukazał się test efektu gitarowego B9 Organ Machine firmy EHX. Redaktor działu sprzętowego Maciek Warda przetestował produkt i sporządził recenzję, którą znajdziecie poniżej.
Na dowcipnym filmiku, prezentującym najnowszy efekt amerykańskiego producenta, dowiadujemy się, że producent organów Hammonda właśnie zostaje „wyautowany” z biznesu. Wszystko dzięki B9, gitarowemu modulatorowi jakiego jeszcze świat nie widział!
Gdy ponad osiemdziesiąt lat temu Laurence Hammond konstruował swoje organy, nie było jeszcze nigdzie instrumentów organowych, które można byłoby transportować. Rewolucyjny był też mechanizm źródła dźwięku opierający się na dziewięćdziesięciu sześciu zębatych, stalowych kołach, które obracając się obok magnesów zaopatrzonych w uzwojenia wytwarzały prąd elektryczny. Pamiętamy, na jakiej zasadzie powstaje sygnał w gitarze elektrycznej? Cudów nie ma, jest podobnie! Potem tylko pan Leslie dodał do tego swój wirujący głośnik i powstał zestaw epokowy, który zrodził takich geniuszy jak Rick Wakeman, Keith Emerson czy Jon Lord. Nie dziwi, że wszyscy instrumentaliści, choćby byli to gitarzyści czy basiści, podziwiali ich umiejętności i brzmienia, jakie umieli wykreować na swoich hammondach.
Seria B odznaczała się właśnie najbardziej niegrzecznym, urockowionym i pulsującym brzmieniem i takie też presety zawiera nasz EHX B9 Organ Machine. Jest ich dziewięć i są to modulacje absolutnie fenomenalne – gdy gramy na czystym kanale, czuć jak ciarki idą po plecach. Gdy lekko przesterujemy brzmienie, dzieją się już prawdziwe cuda. Zero (dosłownie!) latencji, wszystko absolutnie w punkcie, z pełnym pasmem i „mięchem” które zawsze charakteryzowało organistów hammonda.
Na pokładzie mamy potencjometry dry (poziom sygnału gitary), organ (głośność na wyjściu każdej modulacji presetów) i chyba najmniej ważny z nich – mod. Reguluje on siłę i natężenie dodatkowych modulacji, innych dla każdego presetu. Mogą to być rotary (presety od 1 do 6) vibrato i tremolo. Dlaczego mod określiłem jako najmniej ważny? Ponieważ dzięki dwóm pierwszym osiągamy efekt współbrzmienia gitary i hammondów i, jeśli dobrze ustawimy ten miks, sami po odpowiednim przygotowaniu możemy realizować zadania gitarzysty i klawiszowca w naszym zespole! Nie mówiąc już o wspomaganiu tego ostatniego. Ostatni potencjometr to click, dodający do ataku nuty specyficzny, perkusyjny strzał, jaki słychać czasem na nagraniach z udziałem organów B3 i C3. Występuje on tylko na początku pierwszej nuty granego dźwięku lub akordu.
[quote_box_right]„Na dowcipnym filmiku, prezentującym najnowszy efekt amerykańskiego producenta, dowiadujemy się, że producent organów Hammonda właśnie zostaje „wyautowany” z biznesu. Wszystko dzięki B9, gitarowemu modulatorowi jakiego jeszcze świat nie widział!”[/quote_box_right]
Pora przedstawić dostępne w naszej kostce presety. To fat and full – prosty, rasowy, podstawowy ton hammonda. Jazz jest śpiewny, delikatniejszy, w moim odczuciu bardziej bluesowy niż jazzowy. Gospel to brzmienie chyba najbardziej w stylu retro ze wszystkich innych. Bottom end zapewnia nam prawdziwe low vibrations, bez potrzeby zatrudniania gitary basowej. Octaves to zawsze drugi dźwięk w oktawie. Cathedral, jak sama nazwa, wskazuje jest najbardziej kościelnym, bachowskim presetem, dającym monumentalne wręcz możliwości. Continental jest w mojej ocenie lekkim dziwolągiem, który w dzisiejszych czasach nie będzie raczej miał zastosowania, a przypomina brzmienia pierwszych zespołów skiflle’owych z Wysp. Wreszcie bell organ, czyli połączenie dzwonów typu bell organ i hammondów, bardzo ciekawe i nietypowe, dla uczestników Open’er Festival jak znalazł. Wszystkie presety oczywiście są polifoniczne, co stanowi o ich sile. Na razie pozostaje wam uwierzyć mi na słowo – nie ma to jak power chord zagrany na gitarze, ale brzmieniem hammonda. Porywający spektakl!
Ogólna ocena testu EHX B9 Organ Machine
Kilka porad, jak najlepiej używać EHX B9: efekt najlepiej spisuje się jako drugi po preampie lub korektorze w naszej podłodze, dopiero za nim powinny występować takie efekty jak delay, reverb, flanger czy kaczka. Najbardziej konkretne i zdefiniowane brzmienie otrzymamy, grając na przetwornikach mostkowych. Przy bendingu modulacja zachowa się jak gitara, płynnie odstrajając dźwięk, ale pamiętajmy, że aby grać bardziej autentycznie, należy ograniczyć bendig, ponieważ w organach Hammonda on nie występuje.
Urządzenie do testów otrzymaliśmy bezpośrednio od jego producenta, firmy Electro-Harmonix.