Framus atakuje rynek gitarowy nie tylko wysokiej klasy instrumentami, ale i wzmacniaczami, rzucając rękawicę higainowym potentatom. Czy niemiecki wzmacniacz gitarowy Framus Cobra Top i kolumna Framus 412 Cobra AN zdetronizują amerykańskiego Rectifiera?

Wśród wykonawców mocnej muzyki rockowej i metalowej utarły się już pewne schematy brzmienia, wynikające z faworyzowanych przez nich konfiguracji sprzętowych. Jeśli gitara, to najlepiej mahoniowa z setem EMG, a jeśli wzmacniacz, to oczywiście 100-watowa lampa na „M” (a czy brytyjska czy amerykańska, to już każdy dopowie sobie sam). Nie ma w tym nic złego, bo z dobrych i sprawdzonych rozwiązań warto przecież korzystać. Jeśli jednak zależy nam na wykształceniu własnego, niepowtarzalnego brzmienia, trzeba czasem zaryzykować i spróbować czegoś nowego. Zobaczmy więc, co w temacie ekstremalnej przesterowanej jazdy ma do powiedzenia firma Framus – poznaliśmy już parę znakomitych gitar spod znaku Diablo, np. siedmiostrunową gitarę elektryczną Framus Diablo Pro. Teraz przyszedł czas na wzmacniacz.

Budowa wzmacniacza Framus Cobra Top i kolumny Framus 412 Cobra AN
Po włączeniu zasilania wnętrze głowy rozświetla się na czerwono – wyłożono je srebrną folią, która odbija światło emitowane przez cały rząd diod LED.
Head i kolumna Framus Cobra Top i 412 Cobra AN zwracają uwagę przede wszystkim dość nietypowym frontem. Z takimi maskownicami cały zestaw wygląda dosłownie jak piec grzewczy w jakimś zakładzie metalurgicznym. Zwłaszcza że po włączeniu zasilania wnętrze głowy rozświetla się na czerwono – wyłożono je srebrną folią, która odbija światło emitowane przez cały rząd diod LED. Trzeba przyznać, że wzmacniacz robi wrażenie, a wielbiciele stylistyki przemysłowej będą szczególnie zachwyceni.

Panel przedni wzmacniacza Framus Cobra Top to równo pogrupowane potencjometry: Gain, Presence, Volume oraz Bass, Middle i Treble – trzy identyczne zestawy, po jednym dla każdego z kanałów: Clean, Crunch i Lead. Pierwszy z nich posiada ponadto przełącznik Bright, a dwa kolejne – przełączniki Notch modyfikujące barwę danego kanału. W dalszej części panelu znajdziemy pokrętła Effect Mix (balans pomiędzy sygnałem dry i wet z równoległej pętli efektów), Deep (nasycenie brzmienia głębokim dołem) oraz Master 1 i 2 (dwa oddzielne ustawienia głośności końcowej), a za nimi przyciski wyboru kanałów i Master 2 oraz włączniki Standby i Power. Wewnątrz już żarzą się lampy – trzy ECC83 w sekcji przedwzmacniacza i cztery EL34 w 100-watowej końcówce mocy.
Z tyłu, oprócz dwóch wyjść głośnikowych z przełącznikiem wyboru impedancji (4, 8 lub 16 Ohm) oraz jacków Send i Return pętli efektów, znajdziemy także dwa gniazda na footswtich. Jednym z nich włączać można kanał Clean i Crunch, drugim Lead i Master 2. Ponadto przełączanie kanałów obsługiwać można zewnętrznym sterownikiem MIDI, a to dzięki wbudowanemu interfejsowi. Umożliwia on przypisanie ustawień wzmacniacza do konkretnego kanału MIDI – Framus Cobra Top może więc pracować jako część rozbudowanego systemu scenicznego, z jakich korzysta przecież większość profesjonalistów. Kolejnym elementem świadczącym o poważnym podejściu konstruktorów Framusa do tego modelu wzmacniacza gitarowego jest dostęp do punktów pomiaru lamp mocy oraz regulacji biasu z tylnego panelu.

Czasami profesjonalizm sprzętu wyraża się również w jego wadze i tak chyba jest w przypadku tego wzmacniacza do gitary – sam head waży około 20 kilogramów, więc do najlżejszych nie należy. Dedykowana do wzmacniacza kolumna gitarowa Framus 412 Cobra AN (do testów otrzymaliśmy wersję AN, czyli angled – ze ściętym przodem) waży prawie dwa razy tyle, bo 37 kg, ale na szczęście można rozłożyć ten ciężar na dwie osoby. Została wyposażona w cztery 12-calowe głośniki Celestion G12M Greenback 25 i może pracować w trybie mono (100 W, 8 Ohm) lub stereo (2 × 50 W, 2 × 16 Ohm). Obudowa to sklejka z drewna topolowego o grubości 17 mm.
Brzmienie zestawu Framus Cobra Top i Framus 412 Cobra AN
Nazwa drugiego kanału mija się nieco z rzeczywistością, bo to, co oferuje on pod względem przesterowania, wykracza dalece poza pojęcie crunchu.
Do testu wykorzystałem dwa różne instrumenty: mahoniowy w stylu LP z aktywnymi przystawkami EMG oraz deskę typu Tele z pasywnymi humbuckerami i możliwością rozłączania cewek do singli.

Kanał czysty wzmacniacza lampowego Framus Cobra Top przy zerowej korekcji zaatakował mnie jasnym i dość twardym brzmieniem, poddającym w wątpliwość sens korzystania z przełącznika Bright – ilość górnych częstotliwości już była wystarczająca, a zawsze można ją przecież zwiększyć za pomocą odpowiedniego potencjometru. Wystarczyła jednak chwila zabawy korekcją (dodałem basu, skręciłem twardy środek na wzmacniaczu oraz Tone w samej gitarze), aby otrzymać całkiem przyjemny, miękki i delikatny sound. Tutaj opcja Bright dodała jeszcze szklistości, co w połączeniu z singlowym brzmieniem gitary daje naprawdę świetny i absolutnie klasyczny efekt. Przy wyższym wzmocnieniu preampu brzmienie stało się bardziej mięsiste i dynamiczne, lecz wciąż czyste, nawet w okolicach 3/4 skali Gain (no chyba, że naprawdę mocno przyłożymy w struny) – to pierwszy, oprócz samych gabarytów i mocy, zwiastun stricte scenicznego przeznaczenia tego gitarowego wzmacniacza. Rozkręcając go nawet bardzo głośno, możemy mieć pewność, że nasze czyste partie gitary nie pokryją się zbyt szybko brudem lampowego crunchu. A skoro już o nim mowa, przejdźmy do kanału drugiego.

W niskich położeniach potencjometru Gain kanał Crunch wita nas surowo i szorstko. Wraz ze zwiększaniem nasycenia przesteru, początkowa oschłość ustępuje miejsca ostrym ripostom na grane przeze mnie riffy. To brzmienie stworzone dla propagatorów hard rocka i… metalu! Tak, tak, nazwa drugiego kanału mija się nieco z rzeczywistością, bo to, co oferuje on pod względem przesterowania, wykracza dalece poza pojęcie crunchu. Po solidnym odkręceniu potencjometru wzmocnienia mamy tu bowiem rasowy hi-gain! Przy odrobinie chęci możemy ukręcić na wzmacniaczu Framus Cobra Top brzmienie w klimacie Rectifiera (tutaj polecam zrobić użytek z przełącznika Notch), a także każde inne, spełniające wszelkie wymagania BHP, obowiązujące w pracy z metalami ciężkimi.

Jakby tego było mało, kolejny kanał jeszcze zwiększa ładunek przesteru, co na początku może wręcz wprawić w pewne zakłopotanie. Musimy bowiem jakoś opanować tę gęstą dźwiękową masę, wylewającą się na nas z głośników. Rozbudowana korekcja naprawdę robi tu swoje, bo dzięki niej możemy dokładnie wykroić pożądany kształt EQ, który zdefiniuje nasz sound. Tak czy inaczej, będzie on zawsze niezwykle nasycony i przenikliwy. Tutaj małe spostrzeżenie – wzmacniacz Framus Cobra Top brzmi tym lepiej, im głośniej jest rozkręcony. Brzmienie, które przy cichej grze na gitarze nie robi specjalnego wrażenia, po podkręceniu głośności zmiata z powierzchni ziemi wszystko i wszystkich. Kanał Lead jest bardzo jadowity, jak gdyby oddając charakter węża, od którego wzmacniacz wziął swoją nazwę. Podobna prawidłowość nasuwa się również od strony wyglądu – industrialny design idzie w parze z brzmieniem, które jest po prostu idealne do grania tego rodzaju muzyki. Grube ściany dźwięku, ostre, „szlifujące” riffy i tnące sola chyba nigdy nie brzmiały tak przekonująco.
Ogólna ocena testu wzmacniacza Framus Cobra Top i kolumny Framus 412 Cobra AN
Industrialny design idzie w parze z brzmieniem, które jest po prostu idealne do grania tego rodzaju muzyki.
Framus jak zwykle zaprezentował produkt doskonale przygotowany pod kątem profesjonalnego użytku. Framus Cobra Top wraz z kolumną 412 Cobra AN to zestaw gitarowy dużego kalibru, o potężnej sile rażenia. Typowy sprzęt wzmacniający dźwięk gitary na dużą scenę. Szczególnie godny uwagi gitarzystów metalowych. Jeżeli zmęczony jesteś panującymi od lat konwencjami przesterowanego brzmienia i szukasz solidnej alternatywy dla znanych hi-gainowych konstrukcji, sprawdź ofertę Framusa.
testował: Mikołaj Służewski
cena:
Wzmacniacz typu Head – Framus Cobra Top – 9 079 PLN
Kolumna gitarowa – Framus 412 Cobra AN – 4 309 PLN
sprzęt dostarczył: www.warwick.de
strona producenta: www.framus.com