Przypadkiem złożyło się, że w tym wydaniu magazynu (czerwiec 2018) mamy testy dwóch klasowych gitar, których historia zaczyna się w małym miasteczku Markneukirchen w niemieckiej Saksonii. C.M. Martin emigrował stamtąd do USA i dopiero za Wielką Wodą rozwinął skrzydła, a Fred Wilfer zdecydował się pozostać na miejscu i podjąć wyzwania, które co jakiś czas raczkującemu gitarowemu światu rzucał Martin.
Historycznie pierwszym kształt Jumbo powstał w 1934 roku w manufakturze Gibsona i był bezpośrednią odpowiedzą na dreadnoughta, którego w 1931 roku wprowadził na rynek wspomniany Martin. Pierwsze Framusy Jumbo, nawiązujące do tych epokowych wydarzeń, powstały jeszcze w latach sześćdziesiątych, ale – jak wiadomo – w 1975 roku manufaktura zbankrutowała.
Dopiero po niemal półwieczu, H.P. Wilfer postanowił zaczerpnąć z tej tradycji, wymyślając i wypuszczając w świat linię Framus Legacy, tym razem dostosowaną do wymogów naszych czasów. Oznacza to, że są one nienagannie wykonane, estetycznie kontynuują piękną spuściznę Framusa, brzmieniem otwierają się na XXI wiek, a stosunkiem jakości do ceny koszą większość konkurencji przy samej ziemi.
Design
Dla jednych to najważniejsza sprawa, dla innych rzecz drugorzędna. Ja tym razem ograniczę się do stwierdzenia, że za taką cenę takiego wykonania i wykończenia to chyba nigdzie indziej nie znajdziemy… Nie, żeby instrument był przesadnie zbajerowany, ale już sama jakość użytego drewna, binding, rzeźbiony mostek, markery, intarsje na główce, abalonowa rozeta to nie lada bonus. Kropkowe markery z abalonu (naturalna macica perłowa) oraz logo Framusa ze znakiem Mother of Pearl ładnie korespondują z kremowym bindingiem, chociaż powiedzieć, że nasz Framus Super Jumbo jest bogato zdobiony, byłoby grubą przesadą.
Gitara, gdy się ją bierze w dłonie, uwodzi wręcz swoim dyskretnym urokiem, zapachem i dotykiem (wykończenie natural satin, czyli tylko konserwujące olejowanie, bez warstwy lakieru), to jeden z najprzyjaźniejszych instrumentów Framusa, z jakim kiedykolwiek obcowałem. I to wszystko za niewiele ponad 1700 PLN? Nie mam pytań.
Komfort i budowa
Co ciekawe, cały instrument, pomimo swoich poważnych wymiarów, jest dość poręczny, pewnie dla wielu wygodniejszy od kształtu dreadnought. Być może dlatego, że jest zaokrąglony w kobiecym stylu, a i proporcje wymiarów ma nieco inne od dreadnoughta. Z drugiej strony cudów tu nie oczekujmy, nie będę raczej polecał go dla dzieci, a nawet nastolatków drobniejszej budowy ciała. Zawsze byłem zdania, że BHP przede wszystkim – po co przeciążać lub nadwyrężać aparat (odpowiedzialny za prawidłową postawę, chwyt i artykulację podczas gry) młodych ludzi, skoro można dla nich wyszukać (choćby z oferty Framusa) szereg mniejszych, przyjaźniejszych mniej doświadczonym gitarzystom, instrumentów.
Do rzeczy. Seria FJ Jumbo, model M oznacza, że jest to instrument wykonany z mahoniu i to jest w zasadzie jego główny wyróżnik, jeśli chodzi o serię Legacy i modele jumbo. Nasz jumbo ma skalę 25,5 cala i 21 progów medium. Korpus zespolono z szyjką mniej więcej na czternastym progu i w połączeniu z taką a nie inną liczbą progów, z pomocą cutawaya, daje to dostęp nawet do ostatniego z nich! Pomaga w tym także przekrój szyjki o profilu C, który jest bardziej płaski od D, oraz radius 16 cali, który delikatnie zaokrągla powierzchnię chwytni. Cała gitara (łącznie z szyjką) wykonana jest z mahoniu, z tym że top jest lity, a boczki i tył to laminat, czyli specjalna substancja składająca się z drewna i żywic, która usztywnia konstrukcję i daje prawidłową pracę gitary, jeżeli chodzi o rezonans. Podstrunnicę stanowi wschodnioindyjski palisander, którego grubości możemy się jedynie domyślać, bo przesłania go wspomniany, trójelementowy binding.
Zarówno siodełko, jak i podstawek na palisandrowym mostku wykonano z tworzywa imitującego kość słoniową, które zapewne jest odporna na ścieranie i dobrze przenosi drgania strun. Zamknięte klucze (o przełożeniu 15:1), pręt regulujący relief szyjki oraz dwa zaczepy na pasek to nieodłączne elementy gitar Framus z linii Legacy, do których uważni Czytelnicy „TopGuitar” zdążyli się już zapewne przyzwyczaić. Preamp to Fishman Isys+ połączony z magnetycznym pickupem Sonicore, o którym już wiele zostało napisane, dlatego dla porządku nadmienię tylko, że cechuje go doskonała jakość dźwięku połączona z szybką i łatwą regulacją barwy.
Brzmienie
Pamiętamy pewnie wszyscy piękne, dzwoniaste brzmienie akustyka w hicie U2 „Desire”. Właśnie tak brzmi nasz Framus Jumbo. Fabrycznie nawinięte sznurki Cleartone Acoustic 012–053 doskonale współpracują z pudłem jumbo, wprawiając je w wyczuwalne wibracje i generując nośne dźwięki o kryształowo jasnej barwie strun wiolinowych i przenikającym, zdefiniowanym rezonansie basowych. Tak, tak! Te niepozorne cleartony sprawdzają się w każdej sytuacji, a im lepsze wiosło, tym większa synergia tego połączenia.
Samo pudło rezonansowe w typie jumbo daje bardzo duże wzmocnienie dźwięku, robi się wręcz nieznośnie głośno, jeśli nie występujemy akurat na scenie tylko gramy w domu. Wynika z tego, że jest to gitara do praktycznego i roboczego wykorzystania: jeśli potrzebujemy akordowego, fingerstylowego lub solowego instrumentu do studia i przede wszystkim na koncert – ten model powinien być idealny. Brzmi jednorodnie w każdej pozycji, nie ma mowy o zbyt szybko gasnących dźwiękach albo o jakimś niepożądanym brzęczeniu na progach – wszystko zostało wyregulowane i przygotowane do występów. Nie używałbym go w oldtime’owych balladach, w jakichś matowo-pastelowych klimatach, bo choć korekcją można zdjąć mu górkę, to mimo wszystko nasz Framus ma w sobie tyle prezencji, że spokojnie obdarowały nią kilka innych wioseł. Atak jest dość ostry (ważną rzeczą będzie zatem dopasowanie do tej gitary odpowiedniej kostki, by z tą ostrością nie przegiąć!), a wybrzmiewanie pojawia się bardzo szybko, jest sklejone z atakiem, niezależnie czy gramy głośniej, czy ciszej.
Strona producenta: Framus