Laney IRT60-212 Ironheart to wzmacniacz, który stworzono specjalnie z myślą o gitarzystach metalowych. Mocny, gęsty przester i wierne odtwarzanie niskich dźwięków przestrojonej gitary – tego oczekujemy od nowoczesnego, rockowego pieca. Czy Laney IRT60-212 Ironheart podoła wyzwaniu?
Budowa wzmacniacza Laney IRT60-212 Ironheart
Laney IRT60-212 Ironheart to… kawał pieca. Solidna sklejkowa obudowa wykończona czarnym toleksem, dwa 12-calowe głośniki – razem prawie 30 kg do dźwigania. Na szczęście pomyślano o wygodnym transporcie i zamontowano w narożnikach 2 metalowe uchwyty do przenoszenia. Tutaj jednak przyjemność transportu się kończy, ponieważ przeniesienie wzmacniacza samemu nawet na niewielką odległość będzie okupione sporym wysiłkiem – nie zamontowano centralnego uchwytu na wierzchniej ściance. Możemy więc co najwyżej chwycić piec i nieść go przed sobą niczym strongman w konkurencji „spacer farmera” lub ewentualnie wlec za sobą, ciągnąc za jeden z narożnych uchwytów… Pomijając tę niedogodność, trzeba przyznać, że konstrukcja wzmacniacza Laney IRT60-212 Ironheart wygląda nadzwyczaj solidnie. Ascetyczna w formie urzeka klasycznym designem, który obroni się na każdej scenie. Wzmacniacz ma konstrukcję otwartą, przy czym warto zwrócić uwagę na pewien szczegół – tył głośników oraz dostęp do lamp został w całości zabezpieczony metalową siatką. Dzięki temu możemy w powstałej wnęce umieścić footswitch i przewody bez obawy o uszkodzenie jakiegoś elementu pieca.
Niestety, utrudniony jest tym samym dostęp do lamp, więc w przypadku ich awaryjnej wymiany musimy zdobyć śrubokręt i odkręcić kilka śrub. Przyjrzyjmy się gniazdom zlokalizowanym z tyłu wzmacniacza Laney IRT60-212 Ironheart. Pokaźna kolekcja gniazd głośnikowych pozwala podłączyć zestaw o każdej z popularnych oporności. Domyślnie dla wbudowanych głośników wykorzystane jest wyjście 8-omowe. Nie zabrakło także pętli efektów. Wyposażono ją w 3-pozycyjny przełącznik, który pozwala dostosować jej czułość do używanych zewnętrznych efektów. Do wyboru mamy poziom 0 dB, –10 dB lub bypass, który pozwala w zupełności wyeliminować układ pętli z toru sygnałowego. Ciekawostką jest przełącznik bias. Umożliwia on stosowanie zarówno lamp typu 6L6, jak i EL34 przez automatycznie dostosowanie parametrów wzmacniacza. Lampy mają swój własny bezpiecznik, do którego, tak samo jak do głównego, sieciowego, dostęp jest prosty i nie wymaga rozkręcania Laney IRT60-212 Ironheart. Duży plus za gniazda do podłączenia nożnego kontrolera. Oprócz typowego wielopinowego, firma zastosowała dwa gniazda stereofoniczne jack – dzięki temu możemy sterować wzmacniaczem za pomocą własnych footswitchów lub całego systemu gitarowego z looperem, jeśli posiadamy taki w pedalboardzie. Szkoda, że nie ma wyjścia słuchawkowego, a już z pewnością brakuje wyjścia liniowego umożliwiającego prostą rejestrację gitary w domowym systemie home recordingu.
Zajrzyjmy teraz do wnętrza Laneya IRT60-212 Ironheart. Jest to 60-watowa, w pełni lampowa konstrukcja. Preamp tworzą 4 lampy ECC83 umieszczone w metalowych, ekranujących kapturkach. Końcówka mocy to 2 lampy 6L6, które zasilają 2 12-calowe głośniki specjalnie skonstruowane do tej serii wzmacniaczy. Na uwagę zasługuje spory toroidalny transformator sieciowy. Z jednej strony powinien zapewniać odpowiednią wydajność mocową, a z drugiej, biorąc pod uwagę toroidalną konstrukcję, generować niewielkie pole elektromagnetyczne, tym samym minimalizując ilość słyszalnych zakłóceń w torze sygnałowym. Podobnie jak całą serię Ironheart, Laney IRT60-212 Ironheart wyposażono w pogłos. Jest to specjalnie skonstruowany reverb… cyfrowy, co jest ciekawym i odważnym posunięciem, zważywszy na surową, lampową konstrukcję wzmacniacza. Przejdźmy teraz do panelu przedniego i zobaczmy, jakie opcje regulacji dźwięku oferuje testowany piec.
Potencjometery wzmacniacza Laney IRT60-212 Ironheart
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”630px” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Wzmacniacz Laney IRT60-212 Ironheart ma konstrukcję otwartą, przy czym warto zwrócić uwagę na pewien szczegół – tył głośników oraz dostęp do lamp został w całości zabezpieczony metalową siatką. Dzięki temu możemy w powstałej wnęce umieścić footswitch i przewody bez obawy o uszkodzenie jakiegoś elementu pieca.[/dropshadowbox]
Dostępne potencjometry i przełączniki podzielono na 2 sekcje – lewą, dotyczącą końcówki mocy, i prawą – preampu. Mamy więc 2 przełączniki (power i standby) odpowiedzialne za doprowadzenie zasilania oraz prądu anodowego lamp, uzupełnione dużymi czerwonymi kontrolkami. Ogólną moc wzmacniacza ustawiamy potencjometrem watts, przy czym nie działa on jak typowy master. Po jego skręceniu dalej słychać dźwięk, lecz nie przekracza on mocy 1 W. Jest to więc swego rodzaju tłumik założony na lampy mocy, dzięki któremu możemy uzyskać brzmienie rozkręconego wzmacniacza o głośności pozwalającej na spokojne ćwiczenie w zaciszu domowym. Potencjometr reverb kontroluje nasycenie pogłosu, a tone i dynamics odpowiadają za końcową korekcję góry i dołu pasma.
Przejdźmy do sekcji preampu. Wzmacniacz Laney IRT60-212 Ironheart zasadniczo dysponuje 2 kanałami oraz dodatkowym, nieco wirtualnym. Dlaczego wirtualnym? Ponieważ kanał czysty (clean) oraz pierwszy przesterowany (rhythm) korzystają ze wspólnych regulatorów korekcji barwy. W praktyce raczej nie zdarzy się, żebyśmy uzyskali pożądane brzmienie obydwu kanałów na tych samych ustawieniach potencjometrów barwy, więc pewnie będziemy z nich korzystać wybiórczo. Głośność kanału czystego ustawiamy potencjometrem clean volume, a kanału rhythm – rhythm volume, przy czym poziom przesterowania ustala pokrętło rhythm gain. Korekcja barwy jest trójpasmowa – bass, middle, treble, jednak każde pokrętło ma zamontowany przełącznik pushpull, dzięki czemu zmienia się zakres korekcji.
Dla potencjometru bass oznacza to dodanie dodatkowych niskich częstotliwości, przydatnych jeśli gramy na przestrojonej niżej gitarze. Dla middle z kolei możemy wyciąć środek i uczynić brzmienie bardziej nosowym. Przełącznik treble dodaje ciepłe, wysokie częstotliwości. Drugi kanał przesterowany (lead) posiada taki sam, własny układ korekcji i jego z pewnością będziemy wykorzystywali jako głównego kanału przesterowanego. Wygląda więc na to, że jeżeli chcemy dysponować dwoma kanałami z niezależną korekcją, to będą to clean i lead lub rhythm i lead. Do przełączania się między nimi służą 2 przełączniki, a o ich pracy informują odpowiednie kontrolki. Ostatnim, tajemniczym pokrętłem jest pre-boost. Za jego pomocą możemy podbić sygnał na WEJŚCIU – co oznacza, że zastępuje on wszelkie zewnętrzne boostery podpinane zazwyczaj przed preampem. Jest to więc wbudowana, wewnętrzna „dopałka” obejmująca wszystkie kanały.
Na koniec trzeba dodać, że w komplecie ze wzmacniaczem Laney IRT60-212 Ironheart otrzymujemy 4-przyciskowy footswitch pozwalający zmieniać kanały, jak również włączać reverb i funkcję pre-boost.
Brzmienie wzmacniacza Laney IRT60-212 Ironheart
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”630px” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Laney IRT 60-212 Ironheart to pancernie wykonany piec, w którym konstruktorzy skupili się przede wszystkim na brzmieniu przesterowanym. Bardzo skuteczny we wszelkich odmianach muzyki metalowej, dzięki rozbudowanej korekcji barwy potrafi zaoferować też sporo klasycznych barw rockowych.[/dropshadowbox]
Laney IRT60-212 Ironheart to wzmacniacz stworzony do ekstremalnie ciężkiej pracy i ostrej muzyki. Nie dziwi więc fakt, że mimo 60 W mocy wyposażono go w dwa 80-watowe głośniki solidnie przykręcone do płyty przedniej obudowy. Mimo tak pancernego podejścia do tematu, już po uruchomienia pieca słychać, że równie restrykcyjnie potraktowano budowę wewnętrzną układu elektroniki. Wzmacniacz nie emituje słyszalnych szumów, brumów czy innych zakłóceń, oferując naprawdę wysoką kulturę pracy. Na początek zobaczmy kanał czysty. Raczej nie znajdziemy w nim jazzowego ciepła – to surowe, lecz dynamiczne brzmienie, które będzie stanowiło świetną bazę dla zewnętrznych kostek z efektami.
Laney IRT60-212 Ironheart oferuje sporo góry, więc jeżeli lubimy amerykańskie brzmienie typu texas z wykorzystaniem 1-cewkowych przetworników, czeka nas dużo frajdy. Bardzo dobrze słychać lampową kompresję, która ujawnia się szczególnie na większych głośnościach. Tak naprawdę, dopiero wtedy można docenić brzmienie testowanego pieca, które pochodzi nie tylko od lampowego układu, ale także skutecznie wysterowanych 2 głośników. Kanał czysty możemy w niewielkim zakresie przesterować pokrętłem preboost, lecz jeśli chcemy narobić trochę hałasu, lepiej jest użyć któryś z kanałów przesterowanych. Co ciekawe, obydwa kanały przesterowane oferują dokładnie takie samo brzmienie. To wbrew pozorom cenna zaleta, gdyż możemy dysponować dwiema takimi samymi barwami, różniącymi się jedynie ilością gainu i głośnością – idealnie, kiedy chcemy przełączyć się z gry podkładowej na solową. Przesterowane brzmienie testowanego pieca rzeczywiście jest mocne. Bez problemu ukręcimy mroczne, ciężkie barwy, ale równie dobrze typowo rockowe.
Ogólny charakter brzmienia Laneya IRT60-212 Ironheart jest zdecydowanie brytyjski – dużo góry, chłodny środek i skuteczny bas. Piec doskonale radzi sobie z niskimi strojami i naprawdę potrafi zatrząść nogawkami. Bardzo skutecznie działa korekcja barwy. Potencjometry push-pull umożliwiają podróż przez niemal wszystkie rockowe style, chociaż dominującym jest metal – testowany piec po prostu idealnie wpasowuje się w kanon brzmieniowy nowoczesnej muzyki metalowej. Co ciekawe, regulatory poziomu przesterowania gain działają w tak szerokim zakresie, że umożliwiają praktycznie ustawienie czystej barwy. Nie ma się jednak co oszukiwać – najbardziej cieszą ustawione maksymalnie w prawo. Jeżeli ktoś lubi marshallowski styl brzmienia, to będzie zadowolony – w innym przypadku może przeszkadzać nieco piaszczysta góra, słyszalna nawet po korekcji potencjometrem tone.
W mojej ocenie producent powinien dopracować przełączanie kanałów: o ile w testowanej wcześniej wersji head nie sprawiało ono problemów, o tyle w combo słychać stuk o głośności adekwatnej do poziomu ustawionych częstotliwości niskich. W tym miejscu dochodzimy także do reverbu. Owszem, ubarwi nieco dźwięk podczas domowego ćwiczenia, ale na scenie będzie zupełnie nieprzydatny. Przeciętnej jakości cyfrowy efekt typu hall, którego jedyną zaletą jest pozbawiona zakłóceń praca. Zdecydowanie lepiej jest się wyposażyć w zewnętrzny zawodowy efekt, niż polegać na cyfrowym dodatku, który można nazwać tańszym substytutem pogłosu sprężynowego. Z pogłosem wiąże się jeszcze jeden problem, który pojawił się także w konstrukcji head. Nawet po ściszeniu potencjometru reverb na minimum na większych głośnościach słyszalne jest niewielkie działanie pogłosu.
Ogólna ocena testu wzmacniacza Laney IRT60-212 Ironheart
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”630px” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Na uwagę zasługuje spory toroidalny transformator sieciowy. Z jednej strony powinien zapewniać odpowiednią wydajność mocową, a z drugiej, biorąc pod uwagę toroidalną konstrukcję, generować niewielkie pole elektromagnetyczne, tym samym minimalizując ilość słyszalnych zakłóceń w torze sygnałowym.[/dropshadowbox]
Laney IRT 60-212 Ironheart to pancernie wykonany piec, w którym konstruktorzy skupili się przede wszystkim na brzmieniu przesterowanym. Bardzo skuteczny we wszelkich odmianach muzyki metalowej, dzięki rozbudowanej korekcji barwy potrafi zaoferować też sporo klasycznych barw rockowych.
Wysoka kultura pracy, poprawny, czysty clean – nie licząc małej wpadki z pogłosem, można stwierdzić, że to naprawdę świetnie skonstruowany i doskonale brzmiący piec. Prawdopodobnie już niedługo zajmie na stałe miejsce na wielu scenach jako typowy wół roboczy nie tylko ze względu na uniwersalność brzmienia przesterowanego, ale także odporność na coraz niższe i mroczniejsze dźwięki gitarzystów.