Kolejne combo od Markbassa, które kosi część konkurencji przy samej ziemi. Wielkie brawa dla Marco de Virgilisa za konsekwencję w kreowaniu najwyższej jakości na rynku basowego sprzętu!
Impresje osobiste
Przyznaję, że poznałem to combo dogłębnie i na wylot. Tak się złożyło, że kiedy dzięki uprzejmości Konsbud Audio, do mnie przybyło, wpadło mi kilka klubowych grań, do których jak się okazało, nadawało się idelanie. Piec zwiedził zatem ze mną kilka miejsc, od małych zamkniętych i dusznych przestrzeni, po całkiem szerokie półki z wedge’ami, na których bardziej robił za preamp i DIBox niż odsłuch. Generalnie, urzedzając fakty, stwierdzam, że ten maluch stanął na wysokości zadania i często wywiązywał się z niego z nawiązką, choć jego oczywistym ograniczeniem jest moc. Na scenach w pomieszczeniach radził sobie doskonale, ale w plenerze, gdy gramy z większym, elektrycznym składem, nie ma szans by zastąpił nam cały backline. Jeśli na scenie są monitory to problem z głowy, bo sound Markbassa pójdzie po symetrycznym kablu do stołu, którzy przekaże nasze brzmienie dalej wzmacniając je.
Jednocześnie stwierdzam, że jest to świetny wybór na małe koncerty i nagrania, a dzięki wspomnianemu zbalansowanemu wyjściu można podłączyć go do miksera / PA, a następnie użyć go jako małego monitora osobistego. Wystaczy tylko odpowiednio go ukierunkować, czyli postawić na jakimś case lub specjalnym stojaku do wzmacniaczy, pozycjonującym je pod odpowiednim kątem, tak by fale akustyczne trafiały do naszego ucha a nie nogawek. Jeśli natomiast ten piecyk miałby być naszym jedynym odsłuchem na dużej półce, to zapomnijmy o artystcznym sukcesie takiego wykonu. Okej, przejdźmy do zadań, jakie nasz mały-wielki Marcus ogarnia wzorowo.
Budowa
Jest kilka niezmiennych i najważniejszych cech, o których trzeba tu wspomnieć. Przede wszystkim pamiętajmy, że to nie jest tylko wzmacniacz treningowy, na co mogłyby wskazywać jego gabaryty i waga. Jakość i skuteczność dźwięku dostarczanego przez to małe combo o mocy 60 W jest naprawdę imponująca. Jest to chyba jedno z najbardziej kompaktowych i lekkich (tylko 11,5 kg) comb na rynku. Być może jest nawet najgłośniejsze, bo zapewnia niesamowity, nieskazitelny efekt końcowy i najlepszą jakość dźwięku, nawet przy ustawieniu gainu poza połową skali i w okolicach maksymalnej wartości volume! Wszystko to dzięki 10-calowemu głośnikowi Markbass Custom (8 Ohm na 200W), tweeterowi piezo i końcówce mocy zrealizowanej w klasie D.
Aby skuteczność dźwięku była jeszcze bardziej imponująca mamy panel z prostą 3-pasmową sekcją korekcji. Klasyczne low, mid i tigh zapewniają dużą swobodę tonalną, a jednocześnie nie sposób nimi zepsuć marcusowego charakteru soundu. Operują one w zakresie ±16dB, przy czym low posiada środek swojego pasma na 40 Hz, mid na 800Hz a high na 6 kHz. Kolejnym walorem tego pieca jest podatność na współpracę w większej konfiguracji. Może on być podłączony do dowolnej 8-omowej paczki, co tym samym zapewnia głośniejszy system, który być może pokryje większą część każdej sceny, także tej plenerowej, którą już skreśliliśmy w tym teście! Okazuje się, że to nie jest zabawka i – powiedzmy to raz jeszcze – to nie tylko wzmacniacz treningowy.
Może być używany podczas koncertów i nagrań w studiach nagraniowych, A także na jakichś wyjazdach, nie koniecznie koncertowych, podczas których będzie okazja grać, ale nie koniecznie potrzebny nam będzie wielki i ciężki backline typu head + paczka. CMD 101 Micro 60 zawiera także wyjście słuchawkowe i wejście aux dla odtwarzaczy iPod lub MP3, co potwierdza treningowe możliwości pieca. Przełącznik na tylnym panelu wyłącza głośnik, dzięki czemu można ćwiczyć ze słuchawkami w dowolnym miejscu i czasie.
Marcus w Markbasie
To co oczywiste pozostawiłem sobie na później, bo nie można pominąć tu pewnych skojarzeń brzmieniowych, dla których w ogóle powstała ta sygnowana seria. Transfer Marcusa Millera do Markbassa był jednym z głośniejszych w basowym światku, bo do tej pory wydawało się, że Aguilar spełnia wszystkie zachcianki Mistrza. Okazuje się jednak, że włosi przebili amerykanów swoją elastycznością, umiejętnością dopasowania się do klienta, możliwościami zróżnicowania oferty (wiele modeli comb, headów, paczek) i jak się wydaje bardzo familiarną atmosferą panującą wewnątrz „rodziny Markbassa”.
Jak podaje producent charakter sygnowanej przez Marcusa Millera serii gratów, jak również świetny ton Markbass, jest rozpoznawalny w każdym zestawieniu jego charakterystycznej linii, od ultra-kompaktowego CMD 101 MICRO 60 po CMD 102s i CMD 103 więksi bracia naszego pieca). Nie wspominając już o zestawie Waldemara Tkaczyka (Little Marcus 1000 oraz Marcus Miller 104 CAB), który miałem okazję testować w lutowym (2019) numerze TopBass. Nasz preamp, pozbawiony filtrów VLE i VPF, jest błyskawiczny w obsłudze – gdy słyszymy niedobór najniższego basu, dodajemy go i po sekundzie mamy ten temat z głowy. Nie wiem jakim cudem 10-calowy głośnik generuje taką ilość najniższego „psychoakustycznego” dołu, ale robi to i to jest cud współczesnej basowej techniki! Chcemy wysuszyć sound, dodać mu punkowo – rockowego sznytu?
Proszę bardzo, jeden ruch ręką i mid dodaje konturu basówce i uwypukla naszą artykulację. Brakuje górki – płówka potencjometru high momentalnie rozświetla, „nabłyszcza” nasz sound. Nie metalizuje go jednak, cały czas pozostajemy pod wpływem Marcusa, który nawet jak slapuje to nie „strzela z druta”, tylko brzmi pełnym pasmem. To nie te czasy i nie te graty, w których dodanie trebli robiło z brzmienia odgłosy kopanej po chodniku pustej puszki od piwa… Podsumowując muszę przyznać, że od dawna baaardzo lubię brzmienie Markbassa, jest ono charakterystyczne, rozpoznawalne, sprawdzające się w każdej sytuacji i nie dziwi, że coraz więcej basistów przesiada się na sprzęt tej marki.
PRODUCENT: www.markbass.it
DYSTRYBUTOR: www.konsbud-audio.pl