Podsumowanie testu Peavey Max 115
Gwizdek zamontowany w kolumnie sprawia, że nie brakuje tu także jasnych, dźwięcznych i migotliwych tonów, ale jednak większość regulatorów na panelu sterowania obsługuje pasma od 1 kHz w dół, co rzeczywiście słychać. Ma to genialny wręcz wymiar praktyczny, bo w połączeniu ze zbalansowanym wyjściem XLR dla stołów mikserskich czy jednostek PA daje to, czego potrzebujemy na scenie i w studiu. Brak wyeksponowania poświstów i przydźwięków związanych np. z nowymi strunami oraz bogactwo niskich i ciepłych składowych harmonicznych – to wszystko powoduje, że Peavey Max 115 jest skutecznym, praktycznym i uniwersalnym piecem na każdą scenę. Doskonale również współpracuje z kontrabasem elektrycznym, co przez przypadek miałem okazję sprawdzić – najniższe dźwięki brzmiały czytelnie, a tym wysokim nie brakowało głębi.
testował: Maciek Warda