Brzmienie Peavey Max 115
Tym samym doszliśmy do kolejnego istotnego (choć nie odkrywczego) elementu, jakim jest potencjometr gain z przyciskiem boost. Tak, dzięki niemu otrzymujemy basowy overdrive, który na tej piętnastocalowej kolumnie brzmi, jakby bulgotało w jakimś kotle ze smołą. Dzięki temu to nie tylko brzmienie dla tru pagan metalowców, ale także, ze względu na brak wysuszenia i płaskości, dla wszelkich jazzmanów wychowanych na muzyce tria Medeski, Martin & Wood czy Esbjorn Svenson Trio. Ten overdrive jest aksamitny, miękki, nie kłuje uszu, ale działa na podświadomość, i jeśli tylko starczy nam artykulacyjnej inwencji, uzyskamy efekty niepokoju, szaleństwa, apokalipsy… TT Boost po prostu skokowo zwielokrotnia ten efekt, m.in. dezaktywując tweeter! Mamy więc wrażenie brzmienia bardziej vintage’owego, doskonałego do wszelkich odmian hard rocka, bluesa, jazzu czy stylistyk muzycznych z przedrostkiem neo- na początku. Stąd już tylko krok do kolejnego clou wieczoru w postaci przycisku psycho- -acoustic low end enhancement. Już sama jego nazwa wiele wyjaśnia, ale o co w nim tak naprawdę chodzi? By zbytnio nie obciążać głośnika podczas podbijania najniższego dołu, ten przycisk nie wymaga od niego niczego więcej. To podbicie pozostaje jednak bardzo sugestywne (co prawda nie działa na psychikę, bo to mimo wszystko nie są infradźwięki) i tym razem im głośniej, tym lepiej jest to słyszalne – proste prawo fizyki mówi, że im niższe dźwięki, tym większą mają energię i tym więcej energii potrzebują, by być słyszalnymi. Podarujemy sobie opis trójpasmowej korekcji i tunera poza stwierdzeniem, że działają one prawidłowo i bardzo dobrze, że są.
Warto zatrzymać się natomiast przy przyciskach, które znajdują się pod każdym potencjometrem Peavey Max 115. Dwa mamy już omówione (TT boost oraz psycho- acoustic low end enhancement), kolej na pozostałe trzy. Punch dodaje 6 dB do częstotliwości 100 Hz, co oznacza wzbogacenie niskiego środka, a raczej wyższego dołu. Ponieważ w innych podbiciach typu punch ingerencja zaczyna się mniej więcej od 150, a kończy na 250 Hz, tutaj w praktyce mamy do czynienia nie tyle ze wzmocnieniem czytelności i dobitności ataku, co jego siły i twardości. 100 Hz to niskie pasmo i daje ono poczucie pełni tudzież gęstości brzmienia w dole. Doskonale sprawdzi się w salach z pogłosem i słabą akustyką, ponieważ w naszym odczuciu dźwięk będzie wówczas bardziej skuteczny, a cała kolumna efektywniejsza. Kolejny przycisk to mid shift, który kontynuuje misję punch, ale w wyższych rejestrach. Po wciśnięciu go zmieniamy punkt centralny kontroli tonów średnich z 650 na 250 Hz, a więc tutaj pojawia się dopiera prawdziwa petarda w ataku, a im niżej określimy ten punkt, tym bardziej zwarty i funkowy będzie nasz sound. Bright to z kolei prosty wzmacniacz pasma 1 kHz, który rozjaśnia brzmienie, ale bez hi-endowej nutki, ponieważ cały czas trzymamy się klasycznego, rockowego temperamentu brzmienia. Wszystko to zapewnia także doskonałą kontrolę nad dynamiką i brzmieniem.