Rivera to marka z tradycjami i ciesząca się bardzo dobrą opinią u zawodowych gitarzystów. Tu nie ma miejsca na kompromisy. Wszystkie produkty są projektowane i robione ręcznie u Wuja Sama, czyli w USA, w Kalifornii.
Firma słynie z legendarnego brzmienia w pełni lampowych i ręcznie składanych wzmacniaczy. Modele takie jak Clubster, Chubster, Fandango czy Quiana gościły na muzycznych salonach od zawsze. Od kilku lat Paul Rivera poszerza paletę produktów o efekty gitarowe takie jak Metal Shaman, Blues Shaman czy 3D Shaman Chorus/Vibrato. Do tego wszystkiego dochodzą m.in. urządzenia, które pracują jako tłumik mocy czy urządzenie dające symulacje głośników. Mamy tu trzy propozycję. Najmniejszy z rodziny to Mini RockCrusher Recording, następnie jest RockCrusher i ostatni to RockCrusher Recording. Dziś testujemy RockCrusher!
Ogólnie
Jest to typowy tłumik/ogranicznik mocy, inaczej power attenuator, z funkcją load box, czyli cichym nagrywaniem bez użycia kolumny lub bezpośrednim przesyłaniem sygnału do miksera. Każdy szczęśliwy posiadacz typowego lampowego pieca, chcący uzyskać w pełni nasycone i najlepsze brzmienie, musi rozkręcić volume/master wzmacniacza na znaczącą wartość, która w większości warunków scenicznych, na próbach czy graniu w domu daje o wiele za głośny dźwięk! I tu pojawia się urządzenie takie jak tłumik mocy. Ma ono pozwolić nam rozkręcić wzmacniacz na spore poziomy głośności, dzięki którym uzyskujemy to pełne brzmienie. Sygnał ze wzmacniacza najpierw wchodzi do naszego tłumika mocy i następnie podawany jest do kolumny.
Opis
Wykonanie i jakości komponentów nie budzą żadnych zastrzeżeń. Solidna metalowa obudowa i świetny design. Jeśli jesteśmy przy wyglądzie, to wspomnę, że w tym roku ukazała się odświeżona wersja RockCrushera ze złotym przednim panelem (gold face). Waga naszego bohatera też nie jest wielka, wynosi tylko 5,1 kg. Jedyny mały minus to gabaryty – 27 × 38 × 11 cm. W domu czy studiu nie ma to znaczenia, ale jeśli mamy go wozić na koncerty czy próby, to jest to jednak dodatkowe pudło do noszenia. Jak wiemy, pewnych rzeczy nie uda się upchnąć w mniejszej przestrzeni.
Działanie
Teraz trochę o możliwościach i danych technicznych. Zaczniemy od funkcji tłumika mocy. Do dyspozycji mamy sześć poziomów ogranicznika mocy: –3, –8, –12, –16, –20 dB i studio. Funkcja studio to maksymalny ogranicznik z osobną gałką regulacji volume. Ten poziom ogranicznika najbardziej przyda się do grania i ćwiczenia w domu. Rozkręcamy nasz stuwatowy head na trzy czwarte mocy, korzystamy z funkcji studio i, nie przeszkadzając nikomu w domu, gramy na swoim soczystym i dynamicznym brzmieniu pełnej lampy! Poziomy od –3 do –20 są bardzo przydatne na próbach, a także kameralnych czy nawet większych koncertach. Nie zauważyłem żadnego negatywnego wpływu na brzmienie, używając tego tłumika mocy. Do dyspozycji dostajemy jeszcze dwa przełącznik, które mają wpływ na EQ brzmienia. Pierwszy to WARM – który jak sama nazwa mówi, ociepla nam brzmienie, eliminując jaskrawe góry i nieco zaokrąglając dźwięk. Drugi to edge, który osobiście bardzo mi odpowiada, a właściwie to jego wpływ na brzmienie. Korzystając z tego przełącznika, dostajemy nieco przejrzystości i sterylności. Na pokładzie mamy jeszcze przełącznik wyboru 8 lub 16 Ohm. Jak już wcześniej wspomniałem, urządzenie to pełni też funkcję load box. Oznacza to, że możemy użyć go razem ze wzmacniaczem lampowym zamiast głośnika i jednocześnie bezpiecznie wysyłać sygnał linowy za pomocą zbalansowanego wyjścia XLR lub niezbalansowanego jack 1/4 do innego wzmacniacza. Można też podczas nagrywania podłączyć go do miksera lub bezpośrednio do systemu PA i grać na żywo. Inna opcja to kontrolowanie sygnału linowego za pomocą osobnej gałki na przedni panelu (line out). Na tylnym panelu, oprócz dwóch wyjść linowych, o których właśnie wspomniałem, są jeszcze dwa wyjścia jack na gitarowe paczki. Do tego oczywiście gniazdo na dużego jacka, gdzie wpuszczamy sygnał ze wzmacniacza (input from amplifier). Funkcje load box i attenuator przewidziane są do mocy 120 W RMS. Istotne jest jeszcze to, że gdy nie korzystamy z możliwości urządzenia, to oczywiście mamy pełny bypass. Bez utraty jakości i mocy sygnału.
Podsumowując, RockCrusher to urządzenie warte uwagi i dające pełnię szczęścia użytkownikom lampowych pieców, którzy mogą sobie pozwolić na uzyskanie swojego pełnego, magicznego i lampowego brzmienia na niskich poziomach głośności!