Schecter PT BLK to nowe spojrzenie na gitarę, której dwóch najbardziej znanych użytkowników zdefiniowało rockowe i funkowe brzmienie co najmniej dwóch dekad historii muzyki.
Schecter PT BLK to gitara zaprojektowana w hołdzie jednemu z najważniejszych gitarzystów w dziejach rocka. Jeśli podpowiem, że PT to jego inicjały, to chyba wszystko już będzie jasne – tytułowy instrument jest efektem umowy endorserskiej Schecter Guitars z Petem Townshendem, gitarzystą THE WHO. Choć Pete od wczesnych lat 70. związany był z innymi instrumentami, to w roku 1979 jedna z pierwszych gitar Schectera w ogóle trafiła najpierw do rąk technicznego Mistrza, Alana Rogana, a potem do samego zainteresowanego. Pete wycofywał się wówczas ze wszystkich endorserskich zobowiązań wobec Gibsona, poszukując nowych brzmień i instrumentów. Schecter spodobał się Pete’owi i tak zaczęła się jego post-gibsonowska przygoda, która trwała nieprzerwanie w latach 1979–1988. Nagrał on na modelach PT dwie płyty THE WHO („Face Dances” i „It’s Hard”). Na początku seryjnej produkcji gitarę tę ochrzczono mianem Saturn, ale zamiennie stosowano również nazwę PT i taka przyjęła się też dzisiaj.
Testowana gitara pochodzi z Diamond Series, co oznacza, że nie ma wśród nich żadnych customowych i ulepszonych instrumentów – wszystkie są seryjne, do nabycia wyłącznie takimi, jakie są z tego względu w atrakcyjnych cenach. O ich jakości niech świadczy jedna ważna (a może najważniejsza) rzecz, o jakiej Szanowni Czytelnicy muszą wiedzieć. Obecnie najbardziej znanym użytkownikiem serii PT nie jest wcale jej współtwórca Pete Townshend. Wśród rzeszy zdeklarowanych miłośników Schectera błyszczy geniusz The Artist ergo The Artist Formerly Known as Prince, czyli po prostu Prince’a, który, jak podaje strona Schecter Guitar Research, upodobał sobie właśnie tytułowy model – Schecter PT BLK. To powinno wystarczyć za całą recenzję tego wiosła, ale tych, których interesują szczegóły tego instrumentu, zapraszam do dalszej lektury.
Budowa gitary Schecter PT BLK
Schecter PT BLK to gitara zaprojektowana w hołdzie jednemu z najważniejszych gitarzystów w dziejach rocka.
Jak się okazuje, inicjały Pete’a zostały tu użyte nie do końca słusznie, bo wiosło, które mam okazję testować, posiada olchowy korpus, podczas gdy jego sygnowane Schectery z lat 80. miały deski mahoniowe (prawdopodobnie po jego starej miłości do Gibsonów). Pozostał natomiast kształt korpusu i przetworniki typu humbucker Super Rock (teraz o symbolu II, wcześniej były to „jedynki”) o silnym sygnale wyjściowym. Dostrzeżemy tu nawiązanie do Telecastera Blacktop, co jest zgodne z saturnowym pierwowzorem, ale szyjka zgodnie z dzisiejszymi tendencjami jest nieco bardziej wysmuklona, a osprzęt to już zupełnie współczesna bajka. Wróćmy jednak do specyfikacji gitary Schecter PT BLK. Do olchowego korpusu przykręcono czterema śrubami klonowy gryf nawiązujący do fendrowskiej menzury 25 i 1/2 cala. Podstawowym wyróżnikiem wizualnym i brzmieniowym szyjki jest również klonowa podstrunnica, na której nabito 22 progi jumbo. Intrygująco wyglądają na tej jasnej, polakierowanej nakładce, czarne markery w kształcie kropek, przypominające, że nie jest to wiosło dla grzecznych gimnazjalistek. Osprzęt, również całkowicie czarny, stanowi przede wszystkim doskonały mostek typu hardtail, przytwierdzony do powierzchni korpusu niespotykanie dużą powierzchnią.
Struny są przeprowadzone przez korpus, co dodatkowo wzmaga rezonans całej konstrukcji, ale liczy się również jakość ich podparcia na mostkowych siodełkach, dlatego rozwiązanie mostka typu hardtail ma dużą wartość. Klucze Rotomatic o przełożeniu 18:1 pozwalają bardzo precyzyjnie nastroić wiosło; przy nawijaniu nowych strun na klucze bez pomocy korbki można się już nieźle umęczyć.
Dwa wspomniane przetworniki Super Rock II typu humbucker Alnico V dają temu wiosłu moc i brzmienie nieosiągalne przez klasyczne Telecastery (choć ich serię Blacktop uzbrojono w dwa humbuckery a’ la PAF). Dużych rozmiarów cewki można rozłączać dzięki potencjometrowi Volume z opcją push/pull. Reszta to pokrętło Tone oraz trójpozycyjny switch konfiguracji przetworników, które mogą pracować trybie: gryfowa, mostkowa lub obydwie na raz. Całość zasilana jest baterią 9 V; do kieszeni, w której jest umieszczana bateria, zapewniono szybki dostęp. Całość wykończono na wysoki połysk. Lakier się nie wsycha, ma powierzchnię gładką niczym lustro, więc z gitarą Schecter PT BLK trzeba obchodzić się niezwykle delikatnie, bo każda rysa na czarnym lakierze będzie bardzo widoczna.
Komfort i brzmienie gitary Schecter PT BLK
Ze względu na bardzo wygodny gryf, idealne spiłowanie progów, dostęp do nich w wysokich pozycjach, Schecter PT BLK sprawdzi się zarówno w rękach żółtodzioba, jak i starego estradowego wygi.
Ze względu na bardzo wygodny gryf, idealne spiłowanie progów, dostęp do nich w wysokich pozycjach, Schecter PT BLK sprawdzi się zarówno w rękach żółtodzioba, grającego swoje pierwsze powerchordy, jak i starego estradowego wygi, swobodnie operującego tappingami, sweepingami i zakkowymi wibratami. Struny to średnio miękkie dziesiątki (prawdopodobnie D’Addario), pasujące jak ulał do progów jumbo. Dają się łatwo podciągać – stosując poprzeczne wibrato (bending), swobodnie zmieniamy dźwięk o cały ton, a w wysokich pozycjach, w okolicach XII progu nawet bardziej. Struny po takich szaleństwach wracają idealnie do swojego stroju, co oczywiście nie tyle dobrze świadczy o jakości stroików, co o sposobie i prawidłowości nawinięcia drutów.
Gitarę Schecter PT BLK testowałem na zestawie Laney Cub (głowa z paczką na dwóch dwunastkach), który dysponuje wybornym, ciepłym kanałem czystym i gruboziarnistym, rasowym przesterem. Świetna rzecz, którą można powiedzieć o zastosowanych przetwornikach, a która od razu „rzuca się na uszy” to to, że na czystym kanale, na pełnej głośności gitary i dość śmiało odkręconym wzmaku, mamy absolutnie czyste brzmienie, bez jakichkolwiek przebarwień harmonicznymi czy niespodziewanym overdrive’em. Nawet na obydwu pickupach! Jest w tym ustawieniu dużo powietrza i przestrzeni, które umożliwiają grę bardziej epickich i sugestywnych tematów, wymagających pełnego, szerokiego soundu, najlepiej popartego dodatkowo miękkim reverbem. Pickup mostkowy ustawiony jako jedyny grający, daje bardzo soczyste i śpiewne brzmienie, sprawdzające się w klimatach blues-rockowych, newgrunge’owych i przede wszystkim progresywnie jazz-rockowych. Pozostajemy na czystym kanale i tutaj jest naprawdę bardzo dobrze, nie tyko na Super Rock neck. Na przymostkowym przetworniku i opcji singlowej proste riffy lub akordy zabrzmiały jasno i ostro, a’ la INXS, ale zmiękczając je nieco potencjometrem Tone można pobawić się w rockabilly. Nareszcie brzmienie gitary przypomina Telecastera i przy delikatnym zabarwieniu go overdrive’em z naszego wzmacniacza (Laney Cub nadaje się do tego wyśmienicie) nasz Schecter PT BLK zagada jak u Keitha Richardsa w „Jumping Jack Flash” – pełnym gorącym środkiem dźwięczną górką.
Z drugiej strony, siła rażenia tych przetworników ujawnia się na mocniejszym przesterze. Nie potrzeba dodawać wiele gainu, by uzyskać sound niczym po jakimś boosterze – gęsty, masywny i ostry. Poszczególne dźwięki improwizacji ładnie się do siebie kleją, a pozostawione wybrzmiewałyby dość długo, co świadczy o mocy pickupów Super Rock i odpowiedniej sztywności wiosła. Oto, jak sądzę, motywy wyboru Prince’a. Nie mogłem się powstrzymać od zagrania zarówno kilku Townshendowskich zagrywek i nieśmiertelnych fraz z „Pinball Wizard”, jak i paru riffów z ostatniej, bardzo gitarowej płyty Prince’a „Lotusflow3r”.
Ogólna ocena testu gitary Schecter PT BLK
Jak przystało na współczesne wiosło, można na nim ukręcić wiele rasowych brzmień, lecz je jednak w klimatach bardziej rockowych, nie stroniących od przesterów i core’owych temp utworów. Jego wizerunek jest bardzo niepokorny i pasuje do niego taka właśnie muzyka, ale Schecter PT BLK potrafi dużo więcej!
testował: Maciek Warda
cena: 1 919 PLN
sprzęt dostarczył: www.megamusic.pl
strona producenta: www.schecterguitars.com