Testujemy multiefekt VOX Valvetronix ToneLab EX, który jest rozwinięciem recenzowanego w numerze TopGuitar wrzesień 2010 multiefektu ToneLab ST. ToneLab ST swoimi znakomitymi brzmieniami, łatwością obsługi oraz bajecznie niską ceną zasłużył sobie na nagrodę „Sprzęt na Topie”. A jak będzie z VOX Valvetronix ToneLab EX? O tym w poniższej recenzji.
Wszystko bazuje oczywiście na tej samej technologii Valvetronix, święcącej tryumfy już od kilku dobrych lat – głównie za sprawą serii wzmacniaczy gitarowych, gdzie sekcję przedwzmacniacza oparto na cyfrowym modelingu, natomiast w końcówce mocy wykorzystano lampę 12AX7, która znakomicie steruje jej dynamiką. W przypadku podłogowego multiefektu o końcówce mocy mówić raczej nie możemy, ale i tutaj swoje miejsce znalazła mała „żaróweczka”, mająca niepośledni wpływ na nasze brzmienie.
VOX Valvetronix ToneLab EX – budowa i zasoby
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”630px” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]VOX Valvetronix ToneLab EX wydaje się być bardziej dojrzałą wersją mniejszego ST. O ile ten ostatni swoimi rozmiarami i prostotą plasował się raczej w segmencie urządzeń domowych, to możliwości testowanego EX zostały rozszerzone w kierunku wykorzystania na scenie.[/dropshadowbox]
VOX Valvetronix ToneLab EX wydaje się być bardziej dojrzałą wersją mniejszego ST. O ile ten ostatni swoimi rozmiarami i prostotą plasował się raczej w segmencie urządzeń domowych, to możliwości testowanego EX zostały rozszerzone w kierunku wykorzystania na scenie (przy zachowaniu przydatności w domowym nagrywaniu oraz łatwości obsługi, o czym za chwilę). Świadczą o tym: większa liczba przełączników nożnych – dwa osobne do przełączania banków oraz cztery do wyboru poszczególnych programów w obrębie danego banku; zastąpienie pojedynczych małych diod większym wyświetlaczem, pozwalającym lepiej odczytać wskazania tunera w środku koncertu; większy pedał ekspresji, wymiarami odpowiadający standardowym kaczkom.
Z drugiej strony, nadal mamy możliwość podłączenia efektu do komputera kablem USB (nie dołączonym do urządzenia), dzięki czemu VOX Valvetronix ToneLab EX może znaleźć zastosowanie w home recordingu. Dość zaskakującym rozwiązaniem jest natomiast dodanie wbudowanych głośników, które zapewnić mają bezpośredni biurkowy odsłuch bez konieczności podłączania wzmacniacza czy słuchawek. Regulację głośności głośników oraz port USB znajdziemy na panelu tylnym, a zaraz za nimi: gniazdo zasilacza (w zestawie!), włącznik zasilania, wejście gitarowe, wejście AUX, wyjście stereo/mono na wzmacniacz lub słuchawki, regulację poziomu na wyjściu oraz przełącznik wyboru urządzenia docelowego – wzmacniacz typu VOX, F jak Fender, M jak Marshall lub Line, czyli sygnał liniowy prosto do konsolety lub innego sprzętu.
Panel górny to, oprócz sześciu przycisków nożnych z szerokim wyświetlaczem LED i pedału ekspresji, także rządek vox-owskich chicken headów odpowiadających za korekcję brzmienia oraz mniejszych potencjometrów z przyciskami do edycji i zapisywania efektów. Aktualny numer banku i programu, a także wartości zmienianych parametrów lub nazwę strojonego dźwięku w trybie tunera pokazuje mały, dwucyfrowy wyświetlacz.
VOX Valvetronix ToneLab EX podobnie jak jego młodszy brat, oddaje do dyspozycji 33 brzmienia wzmacniaczy wzorowane na rzeczywistych lampowych modelach, uwielbianych przez mistrzów sześciu strun oraz kolejne pokolenia ich uczniów i wyznawców, a także na paru nowszych konstrukcjach z ostatnich kilku lat. Mamy więc 11 kategorii po 3 wzmacniacze w każdej. Nie trzeba chyba dodawać, że każdy znajdzie tu odpowiedni sound dla swojego gatunku muzyki, czy jest to country & western, brutal death metal, alternative post-grunge czy nawet gitarowy electropop! Tak, tak, ale do tego ostatniego zdecydowanie przydadzą się efekty, których Tone- Lab EX oferuje nieco więcej niż dotychczas jego mniejszy brat. Są one pogrupowane w kilku kategoriach: Pedal 1, Pedal 2, Modulation, Delay i Reverb, a wzorowane najczęściej również na znanych i cenionych urządzeniach, takich jak: MXR Distortion + i Phase 90, VOX V847 Wah-Wah, Ibanez Tube Screamer, Klon Centaur, Boss CE Chorus Ensemble, Korg SDD-3000 Digital Delay czy tremolo montowane w combach Fendera. Ciekawym rozwiązaniem dla osób nie korzystających z brzmień wzmacniaczy w Tone- Lab EX jest możliwość ich zamiany na 11 dodatkowych efektów typu distortion, wśród których znajdziemy między innymi: Chandler Tube Drive, ProCo RAT, Boss Metal Zone, EHX Big Muff z lat 70., VOX Tone Bender, Roger Mayer Octavia, a nawet jedną z najnowszych propozycji na rynku przesterów – Blackstar HT-DISTX.
W pamięci urządzenia mieści się 200 programów brzmieniowych, podzielonych na 50 banków po 4 programy w każdym. 100 dostępnych jest do zapisania przez użytkownika, pozostałe 100 to presety fabryczne, z których połowę stanowią ustawienia pod konkretne utwory. Z VOX Valvetronix ToneLab EX możemy z biegu zagrać na przykład „Under The Bridge” RHCP, „Walk This Way” AEROSMITH, „Five Minutes Alone” PANTERY czy „Black Dog” LED ZEPPELIN, a także wiele, wiele innych; każdy z tytułów jest dobrze znany nam, gitarzystom, i wywołuje automatyczny uśmiech na twarzy. Aż chce się grać… więc grajmy!
Obsługa i brzmienie multiefektu VOX Valvetronix ToneLab EX
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”630px” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Symulacje wybornie oddają charakterystykę lampowych wzmacniaczy, należycie reagując na zwiększanie poziomu wzmocnienia preampu, a dalej także na dynamikę gry.[/dropshadowbox]
Ustawienia producenta możemy szybko przewertować footswitchami, ale samo to – z zatrzymywaniem się na dłużej przy większości z nich – zajmuje ładnych parę godzin, bo brzmią po prostu świetnie i każde z nich inspiruje do innych zagrywek: metalowych, bluesowych czy funkowych. Chcąc jednak ustawić własny sound, należy zacząć od pokrętła wyboru wzmacniacza – tutaj muszę ostrzec, że 33 modele to bardzo dużo i trochę zajmie nam dojście do tego, co nam najbardziej odpowiada. Ale to dobrze, bo jest z czego wybierać! Korekcja odbywa się jak w normalnym wzmacniaczu, za pomocą klasycznych gałek typu „kurza główka”. Tutaj należą się brawa konstruktorom, gdyż każdy z wirtualnych pieców zachowuje się inaczej pod wpływem tych samych potencjometrów. Już po krótkiej zabawie regulacją Gain możemy też stwierdzić, że symulacje wybornie oddają charakterystykę lampowych wzmacniaczy, należycie reagując na zwiększanie poziomu wzmocnienia preampu, a dalej także na dynamikę gry. Charakterystyczny efekt „zapychania się” niektórych wzmacniaczy przy dużym przesterowaniu sygnału (zwłaszcza z neckowego humbuckera gitary, na której grałem) jest tak realistyczny, jak to tylko możliwe. Podobnie jak interakcja z wbudowanymi efektami distortion, kaczką czy kompresorem.
Do każdego z modeli wzmacniaczy przypisana jest symulacja brzmienia odpowiedniej kolumny (których w sumie jest 11 z różnymi konfiguracjami i modelami głośników: 1 × 8”, 2 × 10”, 4 × 10”, 1 × 12”, 2 × 12”, 4 × 12”). Sami możemy jednak tworzyć własne połączenia i wybrać dowolną paczkę, przytrzymując guzik Cabinet i kręcąc potencjometrem Gain, lub też zupełnie wyłączyć jej symulację pojedynczym wciśnięciem tegoż guzika. Wciśnięty przycisk Cabinet uruchamia też dodatkowe funkcje pozostałych potencjometrów – regulację Presence, bramki szumów oraz ogólnej korekcji przy korzystaniu z liniowego wyprowadzenia sygnału.
Następnym krokiem jest dobór kolejnych efektów, co również jest bardzo intuicyjne, przebiega szybko i sprawnie. Dobrym rozwiązaniem jest oznaczenie strzałkami na przednim panelu kolejności poszczególnych bloków – dzięki temu od razu mamy przed oczami drogę, jaką przebywa sygnał z naszej gitary, poddawany kolejnym stopniom obróbki. W przypadku sekcji Pedal 1, Reverb i Delay jednym potencjometrem wybieramy jednocześnie typ efektu i jego natężenie. Pedal 2 i Modulation mają osobne pokrętła wyboru efektu oraz jego parametrów. Ponadto Pedal 2 i Delay posiadają przyciski Tap, pozwalające na ustalenie tempa powtórzeń/przemiatania efektu, a ich przytrzymanie uruchamia dodatkową funkcję potencjometru edycji. Doskonałe rezultaty daje przypisanie pedału ekspresji do innych efektów niż standardowa kaczka, volume czy whammy. Możemy nim bowiem kontrolować na przykład prędkość tremolo, nasycenie wybranego efektu w miksie z sygnałem podstawowym albo gain naszego wzmacniacza.
Ostatnią rzeczą, na jaką chciałbym zwrócić uwagę, jest możliwość przejścia w tryb Stomp Box, gdzie VOX Valvetronix ToneLab EX funkcjonuje jak klasyczny pedalboard złożony z pojedynczych kostek – przyciskami nożnymi nie wybieramy wtedy programów, tylko włączamy lub wyłączamy oddzielne efekty w obrębie danego programu. To funkcja coraz powszechniej wprowadzana przez kolejnych producentów podobnych urządzeń i bardzo dobrze, że VOX również wziął to pod uwagę w swoim nowym efekcie. Jedynym niezrozumiałym dla mnie rozwiązaniem są wspomniane wbudowane głośniki, które nie oddają dobrze brzmienia urządzenia, a ich umiejscowienie naraża je dodatkowo na zabrudzenia wynikające z częstego deptania butami. Na szczęście nie umniejsza to ogólnej wartości ani funkcjonalności Tone-Lab EX.
Ogólna ocena testu VOXa Valvetronix ToneLab EX
[dropshadowbox align=”none” effect=”lifted-both” width=”630px” height=”” background_color=”#ffffff” border_width=”1″ border_color=”#dddddd” ]Każdy znajdzie tu odpowiedni sound dla swojego gatunku muzyki, czy jest to country & western, brutal death metal, alternative post-grunge czy nawet gitarowy electropop![/dropshadowbox]
Niezwykle prosty i przyjemny w obsłudze, świetnie brzmiący i inspirujący efekt do wykorzystania w domu i na scenie. Dla mnie osobiście VOX Valvetronix ToneLab EX znajduje się w ścisłej czołówce, jeśli chodzi o przystępny cenowo substytut brzmienia wzmacniacza lampowego.