Najmniejszy z serii Vintage, ale wcale nie ostatni w wyścigu o nasze względy. Bugera V5 to zaskakujące możliwości uzyskane sprawdzonymi od dziesięcioleci metodami, ręcznie i z pieczołowitą dbałością o detale.

W poprzednim miesiącu zapoznaliśmy się z podobnym gabarytowo piecykiem Bugery, ale – jak zaraz się okaże – tytułowe boutique’owe maleństwo dzięki swej budowie oferuje o wiele więcej w temacie brzmienia, niż wielu mogłoby przypuszczać.
Wzmacniacz Bugera V5
Bugera V5 to nic innego jak seria Vintage i moc wzmacniacza w watach. Należy jednak wiedzieć, że ten model posiada wyjątkowo pomocną opcję dławika mocy, umożliwiającą zmniejszenie jej do 1 lub nawet 0,5 W. Dla spokoju sąsiadów jest to rzecz nie do przecenienia – możemy po prostu cieszyć się nasyconym, gorącym tonem przy małej głośności. W tym momencie wszystko już chyba stało się jasne – to combo jest w pełni lampowe i pracuje w czystej klasie A. Posiada lampę 12AX7 na przedwzmacniaczu i EL84 na końcówce. Uwierzcie mi – to naprawdę słychać! Ale po kolei. Wizualnej stronie comba nie można nic zarzucić. Skrzynia typu open back obita jest dwukolorową skórką, nawet jeśli nie prawdziwą, to na pewno miłą dla oka i w dotyku. Narożniki są stalowe (pomalowane matową czernią) a rączka już na pewno z prawdziwej, grubej skóry. Panel przedni to cztery potencjometry, o odpowiednio szerokim rozstawie i dużych końcówkach typu chicken head. Mamy więc od lewej Gain, Tone, Volume i Reverb. Poza tym gniazdo Input oraz włącznik zasilania wraz z sygnalizacją pracy jednostki w postaci jubilersko spiłowanej imitacji kamienia szlachetnego. Z przodu więcej nie trzeba, natomiast z tyłu zaczyna się już poważniejsza historia. Widnieje tam wspomniany już trójpozycyjny przełącznik mocy wzmacniacza i gniazdo dla kolumny, które oczywiście fabrycznie zajęte jest przez głośnikowy jack, ale zamiast do 30-watowego, ośmiocalowego głośnika siedzącego w combie, można tam podłączyć nawet paczkę 4 × 12, byleby miała minimum 4 Ohm. Wówczas przekonamy się, jak skutecznie zamiata 5 W mocy w klasie A. 12AX7 to klasyka, ale już EL84 uchodzą za nieco łagodniejsze od np. 6L6 i jest to zapewne jedna z przyczyn całkiem miękkiego, ciepłego i głębokiego brzmienia, jakie oferuje Bugera V5. Z drugiej jednak strony, gdy odkręcimy Gain do oporu, ujawnia się nawet całkiem gęsty i nasycony przester, w wariancie najpełniejszym, na przetworniku mostkowym, przechodzący z bluesowego crunchu w regularny overdrive. Jeśli dopalimy go jeszcze jakimś pierwszym z brzegu Tube Screamerem to każde rockowe szaleństwo będzie na tym combie możliwe. Reverb brzmi płynnie i naturalnie, jest on w typie hall, sugerujący dość spore pomieszczenie.
Ocena ogólna testu wzmacniacza Bugera V5
Prawdę mówiąc, niewiele jest malutkich piecyków produkowanych seryjnie, które brzmiałyby jak rasowe lampiaki. Bugera zaś dołączyła do tego elitarnego grona i raczej na długo zagrzeje tam miejsce, głównie ze względu na swoją uniwersalność. Tę Bugerę możemy zabrać na mały koncert (z większą paczką oczywiście), do studia (sygnał zbieramy mikrofonem) czy do sypialni, gdzie w słuchawkach możemy rozkoszować się… własną grą!
Cena: 760 PLN
Sprzęt dostarczył SoundTrade: www.soundtrade.pl
Strona producenta: www.bugera-amps.com