Serią combo i wzmacniaczy DG DigiTech wkroczył na teren nieco poważniejszych wyzwań niż te, które podejmował do tej pory. Świat idzie naprzód, a DigiTech już tradycyjnie jest na czele, produkując multiefekty dokujące iPady, iStompy i właśnie różnego typu wzmacniacze. Jeden z nich jest przedmiotem niniejszego testu.
Testowane combo DigiTecha to z pewnością dobry pomysł dla ćwiczącego gitarzysty. Po pierwsze: nie absorbuje wiele uwagi i miejsca, po drugie: jego koszt nie nadwyręży naszych finansów, po trzecie: posiada wszystko, co trzeba, by efektywnie i nieinwazyjnie trenować w domu nasze gitarowe umiejętności.
Jeszcze dwa lata temu nikt nie spodziewał się, że zamiast procesorów efektów na wszelkich targach od Anaheim po Frankfurt na pierwszym planie będą stały heady i combo z charakterystycznym srebrnym logotypem. Cyfrowy potentat, doceniany przez największych, ale też zmagający się z niesłusznym stereotypem umniejszającym brzmienia urządzeniom opartym na procesorach, wkroczył na teren tłoczny i trudny. Nawet pozytywny PR czasami jest bezsilny wobec mitu, który żyje swoim życiem, wzmacnianego dodatkowo permanentną modą na retro design, brzmienie lampy i analogowy tor sygnału. Na szczęście tacy muzycy jak Dave Mustaine, Bootsy Collins czy Prashant Aswani cały czas z powodzeniem udowodniają klasę tych urządzeń, choć w przypadku kilku (m.in. Whammy) w ogóle nie jest to potrzebne. Digi- Tech nie zamierza się jednak przepychać łokciami nowym polu, ale stawia na samą siłę marki i realną wartość świeżych produktów, która została wypracowana przez lata sukcesów na rynku.
Oferta wzmacniaczy DigiTech jest szeroka, a my zajmiemy się przedstawicielem małej rodzinki piętnastowatowych combo. DG15R to delikatnie rozbudowana wersja DG15, wzbogacona o… sprężynowy pogłos. A więc niespodzianka, bo kto spodziewał się u DigiTecha analogowego układu reverbu? Wszystkie te grające maleństwa mają jedno podstawowe zadanie – zapewnić nam jak najwięcej radości z ćwiczeń i treningów – do tego zostały stworzone. Poza tym ich cel to wszelkie warsztaty, szkolne zajęcia i w ogóle pierwsze kroki na gitarze, które każdy kiedyś stawiał. Mogę już zdradzić, że zakup tego piecyka nie będzie kwestią ryzyka ani eksperymentowania z niepewnym urządzeniem. DigiTech DG15R to prawidłowo zachowująca się i bezawaryjna zabawka o zastosowaniu w kategorii „entry-level for beginners”.
Wszystkie te grające maleństwa mają jedno podstawowe zadanie – zapewnić nam jak najwięcej radości z ćwiczeń i treningów – do tego zostały stworzone. Poza tym ich cel to wszelkie warsztaty, szkolne zajęcia i w ogóle pierwsze kroki na gitarze, które każdy kiedyś stawiał. DigiTech DG15R to prawidłowo zachowująca się i bezawaryjna zabawka o zastosowaniu w kategorii „entry-level for beginners”.
Budowa wzmacniacza DigiTech DG15R
Temat transportu i gabarytów można w ogóle pominąć, bo nie biorąc pod uwagę kieszonkowych wzmacniaczy i innych cudów o mocy młodej komarzycy, to jest to klasa najmniejsza i najlżejsza. Całość sprawia wrażenie stabilnej i dobrze zaprojektowanej konstrukcji – i tak też jest w praktyce: używając nomenklatury samochodowej, w DG15R „nic nie puka, nic nie stuka”. W skrzyneczce siedzi ośmiocalowy głośnik, który zajmuje niemal całą powierzchnię frontu. Wspomniałem o sprężynowym pogłosie, ale największa niespodzianka jednak jeszcze przed nami – to maleństwo ma dwa kanały: czysty i przesterowany! Zobaczmy, jak przedstawia się panel wzmacniacza. Od lewej widzimy uniwersalne wejście gitarowe dla instrumentów z układami aktywnymi, jak i pasywnymi. Dalej bez większych niespodzianek, potencjometr gain odpowiada za poziom przesteru na kanale overdrive. Na czystym pozostaje on zwykłą regulacją poziomu sygnału wejściowego. Mały przycisk CLN/OD to przełączanie kanałów, wizualnie rozdziela on sekcję preampu od stopnia mocy, który reprezentuje pot volume, oczywiście wspólny dla obydwu kanałów. Dalej widzimy trójpozycyjną korekcję barwy w postaci treble, middle i bass. Producent nie podał, na jakich pasmach one operują i w jakim zakresie, ale w tego typu ćwiczebnym piecyku nie jest to konieczne – equalizacja jest intuicyjna i bez niespodzianek, bo od ośmiocalowego głośnika i tranzystorowej końcówki i tak nie powinniśmy za wiele oczekiwać. Na panelu pozostał jeszcze jeden potencjometr, którym regulujemy jedyny efekt na pokładzie – reverb. Wyposażenie piecyka uzupełniają gniazdo słuchawkowe na dużego jacka (phones), dioda LED informująca, czy jednostka jest włączona, oraz włącznik zasilania. Z tyłu usytuowano gniazdo sieciowe, slot bezpiecznika i – uwaga – przełącznik napięcia wejściowego 120 V lub 220 V, dzięki któremu możemy z piecykiem wybrać się za ocean. Tyle teorii, a teraz przekonamy się, czy da się powiedzieć kilka dobrych słów o brzmieniu i funkcjonalności tego combo.
Jak brzmi wzmacniacz DigiTech DG 15R
Okazało się, że DigiTech DG15R posiada pewną muzykalną osobowość, dzięki czemu nie jest katarynką beznamiętnie powtarzającą nasze nutki. Dodaje im nieco dźwięczności, energii i kolorytu, ożywiając je i cywilizując. Nie miałbym nic naprzeciwko, by taki kompan stanął w moim pokoju, zwłaszcza że z racji wielkości potrafi być niezauważalny. Jakość brzmienia jest na poziomie więcej niż domowym, co oznacza, że śmiało można prezentować naszą grę osobom trzecim, a jego moc i głośność, jeśli weźmiemy pod uwagę gabaryty urządzenia, to całkiem miła niespodzianka. Kompromis polega na tym, że musimy zjechać z tonami średnimi do 1/4 skali, basy podkręcić do 3/4 ich możliwości i zgodnie z upodobaniami odjąć nieco trebli. Wówczas sound stanie się całkiem sympatyczny, do złudzenia przypominający niewielkie lampowe konstrukcje, zwłaszcza na kanale czystym. Brzmienie jest wówczas jasne, ale nie ostre, jakby nieco skompresowane i pełniejsze, niż mogłoby sugerować rozmiary piecyka. Przy ustawieniach na godzinę 12 nie oczekujmy zbyt wiele – można sobie wówczas po cichutku plumkać, ale gdy rozkręcimy się odważniej, do naszych uszu dotrze szeroki przedział pasm środkowych i górnych, z naprawdę minimalnym udziałem dołu. Jeśli nie zatrudnimy wówczas korekcji w gitarze (lub w naszym combo, rzecz jasna), to brzmienie nie wzbudzi w nas zachwytu. Na przesterze będzie lepiej: dowiemy się, że jest to crunch z dość gęstym ziarnem, ale nie siejący marshallowskim piaskiem, lecz raczej gruzem znanym choćby z Peaveyów Classic. Do rockowych powerchordów jak znalazł, a i na solówkach będzie bardzo śpiewnie. Potencjometry chodzą z bardzo przyjemnym oporem, zapewniającym dokładność i niezmienność ustawień, przy czym volume wydatnie zwiększa moc w pierwszej połowie skali, w drugiej działając już o wiele subtelniej. Sprężynowy reverb to zdecydowany walor urządzenia – na początku jest dyskretny, a jeśli zechcemy go użyć bardziej konkretnie, usłyszymy znany i lubiany sound, tak naturalny i oldschoolowy jednocześnie, jak tylko potrafi dać zwykła sprężyna wprawiana w drgania przez zwykły elektromechaniczny przetwornik. Słychać to najwyraźniej podczas wstrząsów przy włączonym wzmacniaczu – dźwięki drgającej sprężyny to najlepszy dowód jego istnienia.
DG15R to delikatnie rozbudowana wersja DG15, wzbogacona o… sprężynowy pogłos. A więc niespodzianka, bo kto spodziewał się u DigiTecha analogowego układu reverbu?
Ocena końcowa testu wzmacniacza Digitech DG15R
Wiadomo, że jeśli ktoś ma duże potrzeby i wymagania, to wybierze jedno z większych urządzeń tej linii albo nawet jakiś head. Jeśli jednak chcemy sobie poćwiczyć w tradycyjny sposób, nie zatrudniając do tego iPhone’ów i komputerów, to powinniśmy zainteresować się przedmiotem niniejszego testu. Jeśli nie miałbym już podobnego piecyka i przede wszystkim gdybym powrócił do mojej starej miłości w postaci gitary (zamiast basu), raczej zdecydowałbym się na zakup tego DigiTecha. Po pierwsze: bo nie absorbuje wiele uwagi i miejsca, po drugie: bo jego koszt nie nadwyręży naszych finansów, po trzecie: bo posiada wszystko, co trzeba, by efektywnie i nieinwazyjnie trenować w domu nasze gitarowe umiejętności
testował: Maciek Warda
DigiTech DG15R to tranzystorowe combo o mocy 15 W
z dwoma kanałami (clean i crunch) i sprężynowym pogłosem,
przeznaczone do użytku domowego.
cena: 310 PLN
sprzęt dostarczył: ESS Audio
tel. 22 751 42 46
www.essaudio.pl
strona producenta: www.digitech.com