6. Sue Foley
Steve Ray Vaughan w spódnicy. Co za charyzma, co za flow! Ma, podobnie jak Susan Tedeschi, ugruntowaną pozycję w gitarowym świecie, a na koncie 15 płyt. Wielokrotnie nagradzana, cały czas aktywna i bardzo kreatywna. Oczywiście związana z bluesem i dlatego jest doskonałym przykładem na to, że kobieca wrażliwość w przypadku bluesa to zupełnie inna planeta niż męski świat wrażeń.
7. Lzzy Hale
Prawdziwa emanacja amerykańskiego rockandrolla i to tego bardziej niegrzecznego. Lzzy posiada swoją sygnaturę Gibsona Explorera i to całkiem zasłużenie bo wycina na nim zarówno riffy jak i solówki. Jeśli porównać ją z jakimś męskim gitarzystą, to chyba Phil X byłby jej najlepszym odpowiednikiem. Kilka lat już nic nie nagrała, ale to tylko wzmaga apetyt na jej kolejną płytę albo koncerty.
8. Camila Meza
Jedna z tych gitarzystek, która podąża za własną wizją gitary i muzyki. Oryginał jakich mało, wielki talent i bardzo kreatywna osobowość. Trzeba przyznać, że gra jazz na gitarze jak mało kto, a jeśli jeszcze do tego śpiewa, to gwarantuje doznania nie z tego świata. Estetyka, w której tworzy przypomina trochę Esperanzę Spalding i dlatego jest to obecnie jedna z najważniejszych postaci w gitarze jazzowej.
9. Nita Strauss
Wiadomo, że nie mogło jej tu zabraknąć. Jedna z niewielu shredderek, które wciągają nosem legiony facetów uważających się za gitarowych wymiataczy. Lata ćwiczeń i wyrzeczeń dały w jej przypadku wymierny efekt – jest obecnie jedną z kilku najlepszych technicznie gitarzystek elektrycznych, a w dodatku co ona ma za wizerunek!
10. St. Vincent
Na koniec poznajmy najbardziej eksperymentującą, odważną i nieszablonową gitarzystkę w tym gronie. Co prawda uczęszczała 3 lata do Berklee, ale jako wielka indywidualistka miała własny pomysł na siebie i wybrała artystyczną wolność. Trzeba przyznać, że doskonale poradziła sobie w showbusinessie, a jej gry zawsze słucha się z wielkim zainteresowaniem.
https://youtu.be/2vRPmJx8bYs