Lipiec był bardzo intensywnym miesiącem dla fanów jazzu w Krakowie. Dzięki Letniemu Festiwalowi Jazzowemu Piwnicy Pod Baranami melomani mieli do wyboru prawie 100 koncertów. Oprócz imprez klubowych odbyły się recitale światowych gwiazd – najważniejszym bez wątpienia był koncert Pata Metheny. Miesiąc po wirtuozie gitary, na finiszu tegorocznej edycji festiwalu, do Krakowa zawitała formacja mająca już swoje stałe i niepodważalne miejsce w historii jazzu. Yellowjackets – bo o nich mowa – to prekursorzy smooth jazzu i skład, który ma na koncie 25 płyt, szereg nominacji do Grammy i dwie takież statuetki na koncie.
Panowie zagrali przesympatyczny koncert w krakowskim Centrum Kijów (dawniej kino Kijów). Wśród publiczności nie brakowało krakowskich muzyków żywo reagujących na muzyczne delicje w wirtuozerskim wykonaniu, jakie serwowali nam zaproszeni muzycy. Cudna wrażliwość harmoniczna pianisty Russela Ferrante była świetnie uzupełniana saksofonem Boba Mintzera, obsługującego również Ewi. Basiści, którzy tego wieczoru przyszli na koncert „Żółtych Marynar” w Krakowie oczywiście mieli nadzieję na spotkanie z Jimmy Haslipem, postacią kultową w historii tego instrumentu, ale obecnie basistą kwartetu jest zaniżający nieco średnią wieku w zespole Dane Alderson. I chyba nikt nie miał prawa wyjść z koncertu „niezaspokojony basowo”… Dane nie dość, że jest znakomitym i wybitnie muzykalnym basmanem, to jeszcze bardzo żywiołowo zachowywał się na scenie uzupełniając malowniczość ciemnoskórego perkusisty Willa Kennedy.
Tekst i foto: Sobiesław Pawlikowski