Nie od dziś wiadomo, że wszelkiego rodzaju dziwacy to lepszy materiał na artystów – potwierdza to ostatnie badanie naukowe, które przeprowadził psycholog Wijnand van Tilburg z uniwersytetu w Southampton.
W badaniu wzięły udział dwie grupy ludzi, którym pokazano dwa różne obrazki przedstawiające fikcyjnego artystę o nazwisku Stefansson. Na pierwszym z nich widniał przeciętnie wyglądający dwudziestoparolatek, podczas gdy jego drugie wcielenie wyglądało nieco bardziej awangardowo: pół-długie włosy zaczesane na jedną stronę głowy i kilkudniowy zarost.
Okazało się, że grupa, której pokazano bardziej niechlujny wizerunek artysty wykazała większy entuzjazm do jego niekonwencjonalnych dzieł niż ta, która poznała ich autora jako normalnie i schludnie wyglądającego człowieka.
Stąd wniosek, że dziwaczny wygląd twórcy wpływa na naszą ocenę jego sztuki, a duch artystycznej bohemy jest wciąż żywy i aktywny w społeczeństwie. Podobno dobra sztuka broni się sama, ale zawsze można jej trochę pomóc. A więc jeśli wszelkie inne próby zwrócenia na siebie uwagi publiczności dotychczas zawiodły, wiecie co robić…
źródło: telegraph.co.uk