Wynalazki przedfenderowskie
Emancypacja kontrabasu stała się faktem. Był on na początku XX wieku nieodłącznym elementem comb i bandów jazzowych. Wyrastali coraz to nowi mistrzowie, tacy jak: Oscar Pettiford, Scot LaFaro, Ray Brown, Charles Mingus, Charlie Haden, czy Paul Chambers. Technika nie pozostawała w tyle. Leonidas Fender pod koniec lat 30. konstruował swoje pierwsze wzmacniacze instrumentalne, a legendarna już dziś firma Ampeg 10 lat później zaprojektowała pierwsze pickupy dla basu w wersji upright, po czym również zajęła się produkcją wzmacniaczy (stąd nazwa firmy). Była to wówczas jedna z głównych potrzeb gitarzystów, chcących być lepiej słyszalnymi, by przebić się przez zazwyczaj głośniejsze instrumenty dęte i smyczkowe. Jednakże to nie oni okazali się wizjonerami.
Prawdziwym konstruktorem, który swoją odwagą, talentem i inwencją o lata wyprzedził swoją epokę, był Lloyd Loar – inżynier akustyk i mandolinista, który w 1919 roku dołączył do firmy Gibson. Pięć lat później, niczym Einstein swoją „teorię względności”, przedstawił zdumionym szefom projekt… kontrabasu elektrycznego. Jego brzmienie i konstrukcja, antycypująca o ponad 40 lat w przód sound muzyki fussion czy jazz-rock, były jednak zbyt prekursorskie jak na te czasy i nie spotkały się, pewnie również ze względów marketingowych, ze zrozumieniem właścicieli tej renomowanej firmy. Dopiero Adolf Rickenbacker zrealizował marzenie Loara, budując w 1935 roku pierwszy elektryczny bas w wersji upright i wprowadzając go na rynek.


Jako dygresję dodam, że pan Loar był przed „panowaniem” pana Les Paula bardzo docenianym i szczęśliwym konstruktorem, nie mamy więc co go zbytnio żałować. Głównie jemu bowiem Gibson zawdzięcza swój pierwszy, komercyjny sukces, związany z wielką popularnością gitary elektrycznej, model ES-150 („Electric Spanish”). Kiedy pewien młody człowiek z Oklahomy, nazwiskiem Charlie Christian wpiął ją do prostego, lampowego wzmacniacza w zespole Benny Goodmana – zmienił jej oblicze na zawsze. Dokładnie w tych samych latach, co Jimmy Blanton i dokładnie tak jak on, zrewolucjonizował sposób gry na gitarze elektrycznej i postrzegania gitary w zespole. J.E. Berendt pisze: „Odnosi się wrażenie, że gitara, na której grano przed Christianem i ta, na której gra się po nim to dwa różne instrumenty”.

Jedna z kilku najważniejszych dat dla basistów to rok 1933, w którym to Paul Tutmarc, nauczyciel muzyki ze Seattle, przy współpracy ludzi z firmy Audiovox buduje pierwszą elektryczną gitarę basową na świecie. Co prawda, jest to tylko prototyp, ale za to ma: 4 metalowe struny, jedna przystawkę, solidbody z metalową nakładką w stylu Dobro, no i chlubi się tylko „4 stopami długości” – można go wziąć pod pachę i przenieść w dowolne miejsce, bez ryzyka zadyszki. Podobno wyprodukował ich około 100, ale wiemy na pewno, że nie podbiły one serc ówczesnych basistów.
Wieści o tym urządzeniu krążyły jednak tylko w okolicach Seattle i jest mało prawdopodobne by Leo Fender, zaszyty gdzieś w Fullerton, w stanie Kalifornia, słyszał wówczas o tym wynalazku cokolwiek.