Gitarzysta Foo Fighters, Chris Shiflett, wspomina, jak podczas swoich solowych występów zdecydował się na użycie modelera Strymon Iridium zamiast wzmacniaczy lampowych, wyjaśniając, dlaczego to rozwiązanie sprawdza się u niego znacznie lepiej podczas grania w małych klubach.
Kiedy Chris Shiflett gra z Foo Fighters, na dużych scenach i obok Dave’a Grohla, nie ma wyjścia – za placami ma najlepsze prawdziwe „lampiaki”, jak np. Friedman Brown Eye. W ostatnich latach odkrył jednak uroki symulacji wzmacniaczy lampowych, których to emulatorów używa podczas swoich solowych występów.
Podczas niedawnego wywiadu dla youtube’owego kanału The Zak Kuhn Show (linkujemy go na dole) powiedział, że na swoich koncertach solowych brak dużych wzmacniaczy lampowych, które komplikowałyby ograniczoną logistykę solowych tras koncertowych, kompensuje rozbudowanym pedalboardem (spisane przez Ultimate Guitar): „Poprosiłem kilku ludzi o zbudowanie mi rigu Abletona, ale do występów na żywo, ponieważ od czasu do czasu muszę dawać porządne solowe koncerty – tylko ja z gitarą akustyczną. Trochę się tym nudziłem, bo tak naprawdę nie umiem grać na gitarze solówek i tak dalej, więc chciałem po prostu mieć z czym grać. (…) A potem, w trakcie dawania koncertów zarówno mój basista, jak i mój gitarzysta pedal steel zarazili się wirusem Covid-19.”
W połowie trasy straciłem połowę zespołu, więc po prostu weszliśmy w to na zasadzie: 'Cóż, nie dokładnie to planowaliśmy’, ale albo odwołujesz występy, albo szybko się z tym ogarniasz, więc po prostu to zrobiliśmy
Wspominając moment, w którym zdecydował się zamienić swoje wzmacniacze lampowe na symulatory, Shiflett dodał: „Po kilku występach pomyślałem: 'Jeśli mam już słuchawki douszne, a muszę grać z Abletonem, zobaczmy, jak to zadziała. Nie mam na scenie basisty ani gitarzysty, więc zobaczmy, jak to będzie działać, jeśli będę bez wzmacniacza’. Przykleiłem więc tam Iridium (Strymon Iridium Modeller – przyp. red.) i bardzo mi się to spodobało, bo przypadku tego typu konfiguracji, szczególnie w przypadku mojego solowego zespołu, gram w małych klubach. Wzmacniacze nigdy nie brzmią dobrze w moich uszach (…) Brzmią naprawdę szorstko i ciężko było mi to ustawić we właściwy sposób.”
Dzięki Iridium mam wrażenie, jakby wzmacniacz docierał do samego mózgu. Jest wspaniale! Przeszedłem na ciemną stronę i już nie wrócę. A podczas wyprawy vanem miło jest mieć tę dodatkową przestrzeń