W Microsoft Theater w Los Angeles w Kalifornii odbyła się ceremonia Rock And Roll Hall Of Fame, podczas której uhonorowano kilkoro artystów i kilka zespołów, które wyjątkowo zapisały się w historii muzyki rozrywkowej ostatnich sześciu dekad. Wśród nich w końcu pojawili się Judas Priest, co najbardziej zainteresowało rockowy świat.
Eminem, Dolly Parton, Duran Duran, Eurythmics i kilkoro innych artystów zostało w tym roku wprowadzeni do Rock And Roll Hall Of Fame. Jednak to Judas Priest skradli naszą uwagę, zwłaszcza, że wykonali medley trzech utworów z trzema gitarzystami i dwoma perkusistami – ponownie połączyli siły z byłym gitarzystą K.K. Downingiem i byłym perkusistą Lesem Binksem. To było miłe widzieć zespół, który po ponad dekadzie ponownie zagrał ze swoim byłym gitarzystą K.K. Downingiem. Dołączył do nich również obecny gitarzysta Richie Faulkner, którego… nie było wśród wprowadzanych do Hall of Fame.
Jak się okazuje, nie była to jedyna okazja dla Rob Halforda by tego wieczoru mógł zaśpiewać na scenie – został zaproszony do duetu z Dolly Parton, wykonując jej hit „Jolene”, który przeżywa swoją kolejną młodość (trudno zliczyć artystów, którzy w ostatnich latach wykonywali ten utwór…).
Dolly zebrała zresztą całą gromadę gwiazd, które pomogły jej zaśpiewać jej najsłynniejszą piosenkę, w tym Brandi Carlile, P!nk (która wprowadziła ją do Hall Of Fame), Simon Lebon z Duran Duran, Sheryl Crow, Annie Lennox z Eurythmics, Pat Benatar, Neil Giraldo i właśnie Rob Halford.
Filmiki poniżej.
https://youtu.be/fQI9unurhmg