Wolfgang Van Halen, zniesmaczony zarzutami o korzystanie z przywileju bycia Van Halenem, stworzył ankietę na Twitterze, w której jego fani decydowali, czy powinien zmienić nazwisko na „Wolfgang AC/DC„, „Wolfgang The Who”, „Wolfgang Paul McCartney”, czy może „Wolfgang Led Zeppelin”. Ta ostatnia opcja wygrała, a Wolf na krótko zmienił swoją nazwę na Twitterze. Ola Englund odniósł się ostatnio do jej dziwnej sytuacji.
Wszystko dlatego, że pod koniec marca Wolfgang Van Halen po raz kolejny spotkał się z oskarżeniami „fanów” zespołu Van Halen, którzy oskarżyli go o to, że idzie po śladach swojego słynnego ojca. I nie ważne, że Wolf od początku solowej kariery odmawiał grania materiału Eddiego, unikając tego jak ognia, z jednym małym wyjątkiem – podczas koncertu pamięci Taylora Hawkinsa zagrał m.in „Panama”.
Reagując na to wszystko w swoim niedawnym, cotygodniowym podsumowaniu, szwedzki YouTuber i gitarzysta The Haunted, Ola Englund, powiedział: „Więc ludzie narzekają, że Wolfgang zarabia na nazwisku Van Halen… Cóż, problem polega na tym, że to jego nazwisko. Myślę, że całkiem bezpiecznie można powiedzieć, że kiedy słuchasz Wolfganga i jego rzeczy, absolutnie nie idzie on śladami ojca. Ma całkowicie swoje rzeczy – ale to właśnie jest internet…”
Więc ludzie narzekają, że Wolfgang zarabia na nazwisku Van Halen… Cóż, problem polega na tym, że to jego nazwisko