Rafał jest jednym z tych bardzo zdolnych polskich gitarzystów, którzy stoją trochę w medialnym cieniu. Granie w cover bandzie niekoniecznie musi zabijać kreatywność i tym bardziej własny styl, a to są przecież cechy niezmiennie fundamentalne. Poza tym stawiamy pytanie, czymże różni się praca sidemana od gitarzysty grającego covery? Przecież obydwoje grają cudze utwory… W każdym razie Rafał rzucił nam trochę światła na te sprawy, a jednocześnie – jako być może największy fan Queen pośród gitarzystów – podzielił się z nami swoją fascynacją.
Jesteś jednym z największych fanów Briana Maya wśród polskich gitarzystów. Jak to się u ciebie zaczęło i rozwijało?
To wszystko zaczęło się gdy miałem 10 lat. Mama kupiła mi płytę „News Of The World” i to był początek miłości. Kilka miesięcy po tym obejrzałem na video pierwszy raz koncert Queen w Budapeszcie i to było coś niesamowitego – ten show, brzmienie, wtedy zapragnąłem grać. Na szczęście w moim domu od zawsze była dostępna gitara, grał na niej mój Tata, który pokazał mi pierwsze akordy. Potem na chwilę była szkoła muzyczna, ale ja chciałem grać po swojemu… i gitara stała się moją codziennością.
Dużo ćwiczyłeś i studiowałeś jego grę? Jakimi metodami?
Ćwiczyłem po 8 godzin dziennie. Zabrzmi to banalnie, ale gitara była dla mnie jak narkotyk. Gdy uczyłem się grać, to nie były takie czasy jak teraz, wiesz, internet,YouTube itp. Teraz jest dużo prościej, można wszystko zobaczyć i wysłuchać. Kiedyś wpadły mi do ręki kasety VHS z USA z bluesową szkółką gry na gitarze, podstawowe skale i zagrywki, których wyuczyłem się do perfekcji. Jednocześnie kupowałem wszystkie albumy Queen i próbowałem grać ze słuchu.
Ćwiczyłem po 8 godzin dziennie, zabrzmi to banalnie, ale gitara była dla mnie jak narkotyk. Gdy uczyłem się grać, to nie były takie czasy jak teraz, wiesz, internet,YouTube itp. Jest dużo prościej, można wszystko zobaczyć i wysłuchać.
Co się dzieje na Ogólnopolskich Zlotach Fanów Queen? To musi być czyste szaleństwo.
Dla mnie to podwójna przyjemność i jednocześnie ogromne wyzwanie, gdyż Fani Queen są bardzo krytyczni. Doskonale znają utwory, każdy dźwięk. W jednej chwili możesz być ich bohaterem lub wrogiem. Na szczęście nigdy nie byłem tym drugim…
Powiedz o twoim kontakcie z producentem gitar Brian May Guitars. Masz ich naprawdę wiele modeli…
Wysłałem im kilka nagrań. Bardzo im się spodobała moja gra na gitarze. Poprosili mnie, czy mógłbym nagrać filmik promujący model Mini May – to mini wersja Red Special nazywana również Travel Guitar. Dzięki temu trafiłem na ich stronę promując gitarę obok samego Briana. Obecnie moja kolekcja składa się z dwóch Mini May, Acoustic Rhapsody, Burns BHM 2003, z czarnej Metal May, BM Super Hand Made, których jest tylko 100 na świecie i mój najnowszy nabytek – Frank Special z głową robota z okładki płyty „News of the World”.
Jak się sprawują te wiosła, są uniwersalne brzmieniowo, czy na przesterach eksponują środkowe pasma znane z brzmienia Briana Maya?
Są bardzo uniwersalne, ja używam ich do każdego rodzaju muzyki, nie tylko w Queen Bandzie, dzięki kombinacjom przystawek i przełącznikom zmiany fazy, można uzyskać naprawdę ciekawe i różnorodne brzmienia. Oczywiście pickup bridge and middle w fazie daje to queenowe środkowe pasmo.
A czyste barwy?
Można uzyskać singlową fenderowską szklankę, jak i gibsonowski humbuckerowy sound poprzez włączenie wszystkich trzech singli naraz. Cała paleta barw.
Nawijasz na te gitary struny Gali. Dlaczego zdecydowałeś się na tę markę?
Jakiś czas temu dostałem je do testów. To było dla mnie bardzo pozytywne zaskoczenie. Od początku czułem, że to jest to czego szukałem, struny są świetnej jakości – wytrzymałe, miękkie, o bardzo fajnym jasnym brzmieniu. Świetnie pasują do Red Special i zapewne nie tylko.
Czy struny Gali są swobodnie dostępne w Polsce?
Tak, myślę, że są dostępne w wielu sklepach muzycznych w Polsce, także bez problemu można je nabyć. Pytajcie, a na pewno znajdziecie!
Czym uzupełniasz brzmienie? Wzmacniacze, efekty, gitary innych marek?
Od lat gram na wzmacniaczach Voxa, mam AC 30 plus Treble Booster to klasyczna Brianowa podstawa, ale bardzo dobrze się sprawdzają modele Valvetronix VT40X i VT100X – mają w sobie bardzo fajne przestery o Brianowym charakterze tylko bardziej nowoczesne, dzięki czemu można brzmieć fajnie w każdych warunkach i na każdej głośności. Do tego chorus i delay, resztę steruje gałką volume i kombinacja przystawek. Obecnie nie używam innych gitar.
Rzadko na łamach TopGuitar pojawiają się gitarzyści grający w cover bandach, choć wiadomo, że jeśli chodzi o warsztat i umiejętności, to często przewyższają oni instrumentalistów grających swój autorski repertuar. Jak ty to widzisz? Odczuwasz jakiś „ambicjonalny” dyskomfort grając w Queen Band?
Absolutnie nie! Najważniejsze, żeby robić to z pasją. Ja kocham grać w każdym zespole! Daje część siebie, nie kopiuje Briana tylko staram się grać po swojemu. W Queen Bandzie zachowuje Brianowy charakter, ale w innych rzeczach wykorzystuje tylko Red Special, przecież nie każdy Fenderowiec jest Hendrixem!
Daje część siebie, nie kopiuje Briana tylko staram się grać po swojemu. W Queen Bandzie zachowuje Brianowy charakter, ale w innych rzeczach wykorzystuje tylko Red Special, przecież nie każdy Fenderowiec jest Hendrixem!
Tak w zasadzie to rola gitarzysty cover bandu niewiele różni się od roli sidemana – obydwaj grają nie swoje utwory…
Hehehe, masz rację, to bardzo podobna rola!
Masz skład, z którym grasz także własne autorskie kompozycje? Jakie macie plany?
Tak mam swój zespół Pozytyvni.pl z którym działam od kilku lat, zbieramy swój materiał, tworzymy rożne muzyczne projekty, a ostatnio nagrałem własny gitarowy utwór po tytułem „Droga dla mnie”, „Road for me”.
Świetnie, trzymam za was kciuki, dzięki za rozmowę!
Dziękuje bardzo!