Steven Wilson ma kolejną misję. Chce „przywrócić” muzyce rockowej klasyczne gitarowe solo, ale nie sam – na swoim nadchodzącym albumie zatrudnił nowego gitarzystę Randy’go McStine’a, który ma do spełnienia między innymi tę misję.
Randy McStine to amerykański gitarzysta, wokalista, kompozytor i producent, znany ze swojej wszechstronności i technicznej biegłości. Jego styl łączy elementy rocka progresywnego, fusion, bluesa i brzmień lo-fi. McStine współpracował z wieloma uznanymi artystami, takimi jak Marco Minnemann, Adam Holzman, Nick D’Virgilio, czy właśnie Steven Wilson. Z tym ostatnim związał się w 2022 roku, stając się gitarzystą Porcupine Tree.
W rozmowie z magazynem Prog Steven Wilson powiedział, że dał mu ostatnio trudne zadanie związane z powrotem Wilsona do progresywnego grania i nowym albumem „The Overview”:
„Powiedziałem mu: 'Musimy na nowo wymyślić klasyczne rockowe solo. Nie chcę Comfortably Numb, ale chcę czegoś równie heroicznego i epickiego. Chcę, żebyś znalazł nowy sposób na mówienie w tym słownictwie’”.
Dlaczego Wilson nie chciał sam się tego podjąć?:
Nie sądzę, żebym był wystarczająco dobry. Potrafię zagrać solo, ale sam się tym zanudzam. Piękno solisty polega na tym, że daje ci coś nieoczekiwanego i sprawia, że przemyślisz, w jakim kierunku zmierza muzyka. I to właśnie zrobił Randy
Gitarowe solówki to nie jedyna rzecz, którą Steven chciałby wymyślić na nowo. Jest jeszcze brzmienie. W 2023 roku, podczas występu w youtube’owym kanale That Pedal Show, Wilson skrytykował gitarzystów, którzy grają wciąż tymi samymi barwami i modulacjami: „Jestem rozczarowany tymi wszystkimi niezwykłymi gitarzystami, którzy nie mają pojęcia, jak zmienić swoje brzmienie. Grają cały czas tym samym tonem, ponieważ pozwala on im zagrać milion nut… Ale jako dźwięk jest nudny”.
Wielu współczesnych gitarzystów zapomina, że 50 procent bycia gitarzystą to praca z brzmieniem, z efektami i – nie bądźmy purystami w tej kwestii – w dzisiejszych czasach także z wtyczkami