Od czasów debiutanckiej płyty w 1997 roku Amerykanie z Godsmack ugruntowali swoją światową pozycję w czołówce hard-rockowych kapel. W naszym kraju cieszą się równie dużą popularnością, o czym świadczy wypełniona po brzegi sala warszawskiego klubu Progresja na ich pierwszym klubowym koncercie w Polsce. Na chwilę przed występem porozmawialiśmy z liderem zespołu – Sully Erna opowiedział m.in. o ich nowym studio nagraniowym, sprzęcie oraz obszernych planach koncertowych na ten i kolejny rok
Sully, miałeś okazję dwukrotnie występować w Polsce, raz ze swoim solowym projektem, a także z Godsmack podczas Impact Festival. Jak wspominasz te występy?
Właściwie właśnie rozmawiałem z zespołem, że dziś będziemy się dobrze bawić, ponieważ uważam, że Polska jest jedną z najlepszych publiczności w Europie. Są niezwykle żarliwi, miałem tutaj świetne doświadczenia i zdecydowanie były to występy, które pamiętam.
Aktualnie promujecie swój ostatni album „When Legends Rise”. Po niemal roku od jego premiery fani mieli wystarczająco możliwości by zapoznać się z tym materiałem. Jak osobiście czujesz się grając te nowe numery na żywo i jak reaguje na nie publika?
Jesteśmy bardzo dumni z naszego nowego albumu – czujemy, że jest jednym z najlepszych, który nagraliśmy od czasów pierwszych płyt i dotychczas ma on świetny odbiór wśród publiczności. Czujemy, że jesteśmy dopiero w połowie drogi, wciąż mamy w zanadrzu świetny materiał przed sobą. Jutro (rozmowa miała miejsce 26.03 – przyp. MW) publikujemy nasz nowy singiel „Under Your Scars”, który jest balladą na płycie i łączymy to z nasza nową fundacją „The Scars”, której założeniem jest pomoc ludziom na globalną skalę w zbiórce pieniędzy na rzecz walki z uzależnieniem, przeciwdziałaniem samobójstwom, znęcaniem się nad innymi, depresją i wszelkimi tego typu zagadnieniami. Więc czujemy, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.
Jesteśmy bardzo dumni z naszego nowego albumu – czujemy, że jest jednym z najlepszych, który nagraliśmy od czasów pierwszych płyt i dotychczas ma on świetny odbiór wśród publiczności. Czujemy, że jesteśmy dopiero w połowie drogi, wciąż mamy w zanadrzu świetny materiał przed sobą
Miło to słyszeć, ponieważ w niektórych wywiadach rozmawiałeś o organizacjach charytatywnych, tymczasem sami powołujecie jedną z takich inicjatyw.
Tak, właśnie to rozwijamy, ogłoszenie będzie w przyszłym tygodniu. Mamy kompletną fundację i miejsce, wszystko jest gotowe do rozpoczęcia – singiel wyjdzie jutro, kilka dni po tym ogłoszona zostanie fundacja.
W rozmowie z Jakubem (Milszewskim – przyp. MW) z naszego magazynu ukułeś stwierdzenie, że czujecie się „najmocniejsi w całej waszej karierze”. Jak to przeświadczenie może wpłynąć na Was i wasze kolejne nagrania?
Sądzę, że to pozytywna rzecz, ponieważ zespół czuje się dobrze, jesteśmy zdrowi i z całą tą energią wszystko perfekcyjnie spina się w całość. Wiesz, staliśmy się niepowstrzymani, koncerty są niezwykle potężne, każdy z nas się dogaduje i ma pozytywne odczucia względem całości. Więc dalej może być tylko lepiej.
Słyszałeś zapewne sporo pytań o to, jak wasze brzmienie i melodie uległy zmianie wraz z nowym albumem, ja chciałbym zapytać trochę z innej strony: jak to nowe podejście może przełożyć się na Wasz proces pisania i nagrywania w przyszłości?
Myślę, że to jest dobre, uważam że wszyscy chcemy nadal rozwijać się, jako ludzie ale i jako muzycy, zespół. Nasza publika rośnie z każdym rokiem i widzimy mnóstwo nowych twarzy. Wiesz, mamy fanów, którzy teraz mają własne dzieci, które mają po 15-16 lat i poznają Godsmack za pośrednictwem swoich rodziców. Dlatego ważne jest, abyśmy mieli to na uwadze i próbowali nagrywać najlepszą płytę, jaką potrafimy i myślę, że to jest po prostu część całej tej ewolucji.
W rozmowie z Jakubem poruszaliście temat Waszego „centrum dowodzenia” w postaci własnego studia nagraniowego. Jak to aktualnie wygląda, czy możesz opowiedzieć nieco o jego wyposażeniu?
W zasadzie są dwa różne miejsca. To, które nazywaliśmy główną siedzibą Godsmack jest aktualnie przemianowane na „główną siedzibę Sully’ego Erny” (śmiech) i jest to miejsce, gdzie robię swoje solowe projekty. Z kolei w miejscu, gdzie zazwyczaj magazynowaliśmy cały sprzęt na trasy Godsmack jest teraz salą bokserską, ponieważ boksuję i dlatego stworzyłem całą salę by mieć prywatne miejsce do ćwiczeń. Studio nagrań przenieśliśmy do Nashville i jest to duża rzecz, chcemy udostępnić je dla wszystkich zainteresowanych, kupiliśmy zupełnie nową konsolę i sprzęt.
Nasi czytelnicy chętnie przeczytają o markach, jeśli nie masz nic przeciwko.
Zupełnie, właściwie mam ze sobą notatki, ponieważ przeprowadziliśmy się niespełna miesiąc temu. Konsoleta, którą zbudowaliśmy to zupełnie nowy model Neve i jest to jedna z najsławniejszych konsol używanych współcześnie. Właśnie rozpoczęli ich wznawianie z firmą, z którą współpracujemy – Desk Doctor. Więc jest to najnowsza konsoleta Neve z 32. kanałami, z znanymi wejściami 1073 i 1081, wyjściami 1272, w środku ma kompresor Neve 2254. Używamy sprzętu z najwyższej półki, do tego Pro Tools 12, mamy stojaki pełne różnorodnych efektów zewnętrznych. Wszystko, od API po kompresory EL8, DBX 160, Universal Audio 1176. Mamy Avalon 737, korzystamy też z procesorów Lexicon PCM 42, tego wyposażenia jest sporo. Wszystko, z czego korzystają najlepsze studia, to mamy, bo zależy nam żeby było to studio z prawdziwego zdarzenia, gdzie artyści mogą nagrywać. Nazwaliśmy je Westwood.
Rozumiem, że jest to wasze oficjalne studio?
Tak, i jest także otwarte dla innych – ludzie mogą przyjść, zarezerwować salę i tam nagrywać. Kiedy Godsmack będzie nagrywał kolejny materiał, zrobimy to tam. Miejsce samo w sobie ma długą historię, nagrywało tam wielu, od Steve’a Tylera po The Dixie Chicks. Mnóstwo artystów country, bo to gatunek typowy dla Nashville. Wiesz, dopiero co je otworzyliśmy, więc zbieramy jeszcze wszystko w całość.
Zdążyłeś wspomnieć o swoim solowym projekcie, z którym gościłeś także w Polsce. Jak balans między tymi dwoma światami wpływa na Ciebie jako muzyka i tekściarza? Po tylu latach z Godsmack, czym jest dla Ciebie ten drugi świat?
Cóż, to ważne że działam w obu, ponieważ mam mnóstwo różnorodnej muzyki, którą lubię słuchać i grać. W Godsmack to dość oczywiste, co robimy, myślę że jesteśmy jednym z najlepszych zespołów w swojej kategorii, czyli hard rocku, ale mam także wiele innych stylów muzycznych, które lubię grać, więc wykorzystuję do tego moje solowe projekty i to daje mi balans w życiu.
Czego w tym kontekście ostatnio słuchałeś?
Dużo by wymieniać, w rock&rollu to niemal wszyscy od Led Zeppelin, przez Rush, po Metallikę i resztę. Wiesz, w ramach solowego projektu słucham mnóstwo rzeczy typu Amy Winehouse, Adele, Ray Charles, Arthur James. Ponadto dużo starego bluesa i jazzu.
Z jakiego sprzętu korzystacie na tej trasie?
Razem z Tonym używamy wzmacniaczy Diamond, które są bardzo mocne i jednocześnie klarowne. Możesz ustawić ich brzmienie na dowolnie agresywne lub czyste, wedle uznania. Są bardzo solidnymi, bardzo czysto brzmiącymi wzmacniaczami i uwielbiam je. Sądzę, że są lepsze niż Diesel czy wiele innych wzmacniaczy popularnych firm. Jestem ekskluzywnie związany z gitarami Gibson, więc w większości korzystam z nich. Czasem chwycę gitarę Gretsch czy coś innego dla zabawy, ale Gibson to mój główny wybór. Moje efekty są dość podstawowe, używam MXR Phase 90 – bardzo stary, vintage’owy phaser, a także multi-efektu Line-6, którego syntezatory są szalone – dziwne dźwięki, po prostu dla frajdy. Jak wspomniałem, wiem że Tony także używa wzmacniaczy Diamond oraz gra na gitarze marki Paul Reed Smith. Jako gitary akustycznej używam Zager – jej nazwa pochodzi od nazwiska założyciela, stworzyli specjalnie dla mnie zestaw gitar, które są piękne.
Czy mógłbyś opowiedzieć nieco więcej o sygnowanej przez Ciebie serii Gibson?
Kilka lat temu Gibson poprosił mnie o przygotowanie sygnatury, więc zrobiłem standardowego Les Paula z autorskim wzornictwem Godsmack i logotypem. Jest na nim nasze słońce i swoiste wykończenie z masy perłowej, w miejscu gdzie malują kropki na gryfie wstawiliśmy te przypominające perłę lub muszlę. Zaprojektowałem ją w następujący sposób: pozbyłem się kanału rytmicznego, więc jeśli przełączasz się na rytm, jest po prostu wyciszenie. Dół włącza treble i uruchamia przetworniki: jeden głośności i jeden tonowy, który po podkręceniu zmienia się w flanger. Więc to w zasadzie wszystko, zamknięte w czarnej stylistyce.
Aktualnie macie dość intensywny okres, ale pamiętam Twoje wypowiedzi, w których mówiłeś, że nawet po zakończeniu trasy nie możesz zbyt długo usiedzieć w miejscu, ciągle czując potrzebę komponowania itp. Jakie są Twoje plany po zakończeniu bieżącej trasy?
Praktycznie nie mamy wolnego czasu. Kończymy tę trasę, mamy trzy dni odpoczynku i potem ogrywamy Stany Zjednoczone i Kanadę, następnie wracamy do Europy na festiwale, by potem wrócić do domu i w lipcu znów zagrać koncerty w Stanach i mieć trochę wolnego w sierpniu. Rozmawiamy o zrobieniu przez wrzesień-październik wspólnej trasy z Hellstorm po USA, a potem Australia, Nowa Zelandia, Ameryka Południowa, Meksyk. Wtedy już będą święta, więc chwila przerwy, a z początkiem kolejnego roku wracamy tutaj i zagramy ponownie we wszystkich tych miastach, miejmy nadzieję że w jeszcze większych salach.
Grasz od wielu lat, widziałeś wzloty i upadki branży i przemysłu muzycznego. Reguły gry w istotny sposób zmieniło pojawienie się serwisów streamingowych. Poniekąd kliknięcia i liczby odtworzeń zmieniły sposób, w jaki ludzie wybierają muzykę. Jaka jest Twoja opinia na ten temat?
Nas to bezpośrednio przed niczym nie powstrzymuje, bo streaming to tylko kolejny rodzaj pozyskiwania przez ludzi muzyki. Wiesz, artyści cierpieli przez to w największym stopniu, bo sposób w jaki zarabiamy to spędzanie roku na tworzeniu muzyki, sztuki, a następnie jej sprzedawanie. Cieszę się, że ludzie czasem mogą otrzymać to za darmo, ale jednocześnie też, jako artysty nie motywuje mnie do dalszej pracy, jeśli nie mogę wykarmić swojej rodziny. Myślę, że jedyne uczciwe rozwiązanie to rekompensata jak dla kogoś, kto spędza podobnie dużo czasu na pracy. Musisz żyć, mieć czym opłacić rachunki i wykarmić dzieci, więc wszystko to ma znaczenie, przemysł wypracowuje rozwiązania i przynajmniej artyści powinni mieć rekompensatę za sztukę, którą tworzą. Kochamy, to co robimy, zawsze będziemy grać muzykę ale to, ile musimy poświęcić aby zwiedzić cały świat, opłacić busy i hotele i to wszystko, gdybyśmy mieli za to nie dostać zapłaty – może jednak nie? (śmiech).
Są także serwisy typu You Tube – w jaki sposób ich popularność wpływa na was, w kontekście promocji, gdy musicie być na czasie i działać szybko, bo tak też żyją teraz ludzie?
Powiem Tobie to, co mówię w trakcie występu. Świat stał się leniwy, ponieważ ludzie mają tę wygodę siedzenia w domu, oglądania koncertu z telefonu czy komputera – i to jest w porządku, nie mam nic przeciwko temu. Myślę, że Internet jest bardzo pożyteczny jeśli używasz go we właściwy sposób. Jednocześnie, nigdy nie będziesz w stanie zastąpić energii z ekranu tą, która jest obecna podczas występu na żywo. Nie obchodzi mnie, jak doskonała staje się technologia, nigdy nie odtworzysz energii z koncertu poprzez malutki telefon. Moja sugestia do ludzi jest taka, aby przyszli na koncert na żywo i choć raz spróbowali poczuć jak było dawniej, rzucając w kąt telefon i doświadczając i odczuwając w danym momencie. Aby – oglądając występ – mieć go w swojej pamięci do końca życia. Nie oglądając go z telefonu, bo zawsze możesz pójść do domu i obejrzeć to później, i pamiętać w ten sposób. Jest po prostu coś bardzo magicznego w chwili gdy światła gasną, intro zaczyna grać i wychodzi zespół, twój ulubiony bokser czy ktokolwiek. To jest pewien rodzaj napięcia, które przenika pomieszczenie i jest bardzo potężne i ludzie powinni tego doświadczyć osobiście.
Nie wiem o co chodzi z Polakami i dlaczego tak bardzo odczuwacie muzykę, ale cokolwiek to jest, robicie to dobrze, w sposób który naprawdę sprawia, że artysta czuje się świetnie. Zdecydowanie to jedna z najlepszych publiczności, jakie osobiście pamiętam ze swoich wizyt, także w ramach solowego projektu.
Na koniec, skoro – jak sam wspomniałeś – polska publiczność jest dla Ciebie jedną z najlepszych, czy mógłbyś powiedzieć kilka słów bezpośrednio do tych fanów?
Jasne! Słuchajcie, od pierwszego razu kiedy tu byłem, było coś specjalnego jeśli chodzi o polską publikę. Tak jak rozmawiałem z zespołem w ostatnim tygodniu: „poczekajcie tylko, gdy dojedziemy do Polski, przekonacie się, że tam jest coś wyjątkowego”. Nie wiem o co chodzi z Polakami i dlaczego tak bardzo odczuwacie muzykę, ale cokolwiek to jest, robicie to dobrze, w sposób który naprawdę sprawia, że artysta czuje się świetnie. Zdecydowanie to jedna z najlepszych publiczności, jakie osobiście pamiętam ze swoich wizyt, także w ramach solowego projektu. To był wyjątkowy koncert, więc sądzę, że dziś będzie wyjątkowa noc.