Podczas niedawnej wizyty w podcaście Dipped in Tone, Warren Haynes został poproszony o przypomnienie niektórych z jego ulubionych kolaboracji wszech czasów. Wspominał wówczas występ na żywo z Bobem Dylanem, nazywając siebie jego „największym fanem”.
We wspomnianym podcaście gitarzysta i wokalista Allman Brothers Band oraz Gov’t Mule, Warren Haynes, zastanawiał się, jak wyjątkowa była okazja zagrania z Bobem Dylanem (spisane przez Killer Guitar Rigs): „Myślę, że pierwszy raz, kiedy usiadłem z Bobem Dylanem, był dla mnie czymś wyjątkowym, ponieważ jestem jego największym fanem. Grałem z Bobem kilka razy, ale pierwszy raz, kiedy zrobiliśmy„ All Along the Watchtower” i „Highway 61”, po prostu byłem na innej planecie”.
Grałem z Bobem kilka razy, ale pierwszy raz, kiedy zrobiliśmy„ All Along the Watchtower” i „Highway 61”, po prostu byłem na innej planecie
Haynes zapytał więc dopytany o Boba Dylana – czy to prawda, że trzeba chodzić na palcach, grając z Bobem Dylanem, Warren odpowiedział: „Cóż, i tak planowałem chodzić na paluszkach. Tylko dlatego, że grając z Dylanem byłem tak zdenerwowany, jak to tylko możliwe. Jeden z chłopaków – może gitarzysta Charlie Sexton – powiedział mi: 'Słuchaj, Bob spojrzy na ciebie, kiedy nadejdzie czas na solo, zacznie solo, a potem zagra z tobą, ale nie bój się. To nie znaczy, że chce, żebyś przestał. On po prostu chce się z tobą bawić.’ Mówię: 'Okej’ i dokładnie tak się stało. Bob skinął mi głową, zacząłem grać solo. A on stanął ze mną twarzą w twarz i było to solo ze mną w tym samym czasie. A ja po prostu pomyślałem: 'Wow, to jest surrealistyczne’. Ale w rzeczywistości to było niesamowite. Właśnie takie miały być te chwile.”
Grając z Dylanem byłem tak zdenerwowany, jak to tylko możliwe