Dokładnie za miesiąc, 20 października w warszawskiej Sali Kongresowej o godzinie 19:00 wystąpi gitarzysta Joe Bonamassa ze swoim zespołem.
BILETY WYŁĄCZNIE NA WWW.TICKETPORTAL.PL
rzędy I-VII: 395 zł (ostatnie bilety!)
rzędy VIII – XXI: 310 zł (ostatnie bilety!)
rzędy III – VII DOSTAWKI „A”: 310 złotych (ostatnie bilety!)
rzędy VIII – XXI DOSTAWKI „A”: 250 złotych
amfiteatr – 250 zł
kanapki – 195 zł
balkon – 195 zł (ostatnie bilety!)
bilety dla osób na wózkach inwalidzkich (prosimy o wcześniejszy kontakt na [email protected])
Joe Bonamassa – gitara i śpiew
Carmine Rojas – gitara basowa
Tal Bergman – perkusja
Derek Sherinian – instrumenty klawiszowe i śpiew
Joe Bonamassa
Przyszedł na świat w 8 maja 1977 roku w Utice w stanie Nowy Jork, dokładnie w 66-te urodziny Roberta Johnsona. Dzięki temu, że jego ojciec Len posiadał sklep z instrumentami, Joe zaczął grać na gitarze Chiquita o pomniejszonej skali już w wieku czterech lat. Siedem lat później zaczął pobierać lekcje gry, po raz pierwszy występował na scenie przed B.B. Kingiem w wieku 12 lat, a w dwa lata później został zaproszony do udziału w festiwalu Fendera. Wraz z Berrym Oakley’em Juniorem, synem basisty zespołu The Allman Brothers Band, założył zespół The Bloodline, którego członkami byli też m.in.: syn Milesa Davisa Erin Davis i syn Robby’ego Kriegera z grupy The Doors, Waylon Krieger. Zespół wydał jeden album, na którym gościnnie zagrał Warren Haynes. Ale ten zespół znanych muzycznych dzieci to tylko pierwszy etap w karierze Joe, trampolina do wielkiej kariery. O toku, jaki przybrało jego życie zadecydowała miłość do gitar: graniem na tym instrumencie nie tylko zarabia na życie, i zaskarbia sobie miłość tysięcy ludzi na całym świecie (gra ponad 200 koncertów rocznie!), ale też i zwyczajnie sprawia sobie przyjemność. Od najmłodszych lat kolekcjonuje gitary – ma ich ponad 215! Do nagrania płyty zawierającej 11 utworów potrafi użyć 22 różne gitary i 5 wzmacniaczy, natomiast podczas koncertów używa średnio od 5 do 8 różnych instrumentów. W tym Gibsona sygnowanego swoim własnym nazwiskiem, o numerze seryjnym 001, choć, jak mówi, wolałby, żeby to było 007…
mat. pras.