Muzycy przyjęli wyraźnie taktykę przeplatania utworów z obu swoich płyt, gdyż jako kolejny utwór zagrali „Get it Like That” z pierwszej płyty, pod koniec którego najpierw Minnemann a potem reszta zaczęli improwizować… maskotkami. Tak, tak. Ten kto był już na koncercie The Aristocrats mógł się tego spodziewać, reszta publiki była wyraźnie zaskoczona tym faktem, ale wszyscy niezmiennie rozbawieni. W rytm perkusji i oklasków zachwyconego audytorium koncert na moment przejęły gumowe kurczaki i świnka, prezentując wszechstronną gamę dźwięków wydawanych do mikrofonów. Chociażby dla samego tego faktu i sposobu w jaki Panowie bawią się muzyką warto zobaczyć ich koncert na żywo. Na koniec „kwękania” i „stękania” muzycy z wielką gracją wrócili do utworu, zupełnie jak by grali razem z kurczakami od zawsze.
W tym momencie po raz pierwszy tego wieczoru głos ma Govan, który opowiada o arkanach powstania tytułowego kawałka nowego albumu „Culture Clash” i również w tym wypadku Panowie już wyraźnie rozbawieni kontynuują mini-show, Govan gra początek do „Culture Clash” tak długo aż „znudzony” Minnemann „wychodzi z koncertu”. Publika próbuje pomóc w „rozkręceniu” utworu klaszcząc, ale Beller przestrzega że piosenka jest w metrum 6/4 i nie radzi klaskania. Po świetnym i energetycznym kawałku Beller komunikuje że teraz czas na zwolnienie i trio gra świetną balladę z pierwszej płyty „Flatlands” powodując, że cała masa ludzi podąża po zasłużoną kolejkę w rytm genialnych riffów.