Znów przemawia Govan – tym razem ma opowieść dotyczącą kolejnego kawałka z nowej płyty „Gaping Head Wound”, kiedy to nagrywając kawałek poślizgnął się, ranił w głowę a następnie postanowił dokończyć nagrywanie tamując krew ręcznikiem i kaskiem z budowy, na to wszystko zaś nakładając słuchawki. Następnie kolejny kawałek o pogodzie „Desert Tornado”, który Marco Minnemann okrasił kolejną zabawną historyjką. W tym miejscu Beller przedstawił zespół po raz drugi tego wieczoru anonsując ostatni utwór, tym razem mocne brzmieniowo „Living the Dream” z solidnym riffem. Zapytał również ile osób na sali jest muzykami. Na to zawołanie pojawił się przysłowiowy „las rąk”, a Beller wyjaśnił że kawałek wziął się z chęci wyrażenia doli muzyka – nie tylko wspaniałych chwil, ale też z tych cięższych momentów, kiedy jest się samemu w wielomiesięcznej trasie.
Na koniec publiczność naprawdę szaleje ze szczęścia nie dając zejść muzykom, którzy popijają polskie piwo i kłaniają się nisko. Po bardzo krótkim „nawoływaniu” pojawiają się ponownie pokazując cały swój kunszt na nowo – grają „Erotic Cakes” z solowej płyty Govana, które zaczynają „piosenką” stworzoną z improwizowanych fałszy, następnie zaś „Erotic Cakes” przechodzi ponownie tego wieczoru w koncert gumowych kurczaków połączonych z dźwiękami midi, następnie wracają do wspomnianego utworu i kończą go jak należy. Publiczność jest już wyraźnie „zdobyta” i oklaskom nie ma końca, ale to już niestety ostatni kawałek zaprezentowany przez grupę tego wieczoru.