We Francji odbywają się mistrzostwa w piłce nożnej, a w krakowskiej hali Tauron Arena 15 czerwca 2016 odbyły się mistrzostwa świata w piosence francuskiej. Tego dnia na zaproszenie agencji Knock Out Productions na scenie pojawiła się chyba najpopularniejsza obecnie w Europie piosenkarka znad Sekwany – Zaz.
To był uroczy koncert. Idąc na niego zastanawialiśmy się, jak w tak dużym obiekcie „sprzeda się” Isabelle Geffroy – bo tak brzmi prawdziwe nazwisko artystki. Ewentualne obawy okazały się bezzasadne. Na spotkanie z ulubioną artystką stawił się tłum wielbicieli, a Zaz i towarzyszący jej septet wyjątkowo sprawnych i muzykalnych multiinstrumentalistów zapewnił świetną atmosferę i dobrą zabawę zgromadzonej publiczności. Różnorodność brzmień i nastrojów nie pozwalała na nudę, jednocześnie nie powodując wrażenia niespójności – każdy kolejny „numer” pasował do Zaz jak ulał, a wachlarz gatunków, jakie miesza w swoim repertuarze ta pieśniarka jest naprawdę imponujący – od tradycyjnej piosenki francuskiej po stylowy, nowoczesny dubstep, a po drodze sporo swingu, gipsy-jazzu, ballady, nie zabrakło nutki bluesowej czy skojarzenia z paryskimi kabaretami. Francuska gwiazda sięgnęła po utwory co najmniej ze swoich ostatnich trzech płyt, prezentując je chwilami w ciut odmiennych aranżacjach niż te, które znamy choćby z anteny radiowej Trójki, której Zaz sporo zawdzięcza jeśli chodzi o swoją rozpoznawalność nad Wisłą. Nie zabrakło oczywiście „aktualnych hitów” z ostatniej jak dotąd długogrającej płyty „Paris”, na której Zaz oddaje hołd miastu, w którym mieszka od klikunastu lat. Dyscyplina i wirtuozeria towarzyszących jej muzyków, którzy zaprezentowali się z jak najlepszej strony unikając niepotrzebnych popisów były imponujące. Dodatkowo należy zwrócić uwagę na bardzo dobre nagłośnienie – obiekty sportowe w naszym kraju często stanowią spore wyzwanie dla dźwiękowców, a tego wieczoru zespół wraz ze swoją liderką brzmieli naprawdę czytelnie, soczyście, smakowicie, co jest szczególnie ważne, gdy na scenie jest sporo instrumentów akustycznych. Całość dopełniały stylowe wizualizacje i animacje wyświetlane podczas piosenek na ekranach umieszczonych z tyłu sceny oraz odpowiednio wyreżyserowane światła.
Zaz świetnie nawiązała kontakt z publicznością – choć znajomość ojczystego języka artystki nie jest może w Polsce czymś tak oczywistym jak znajomość angielskiego, to wydaje się, że tego wieczoru krakowska hala była wypełniona widzami mogącymi czytać Balzaka w oryginale, a przy okazji okazało się, że Zaz ma nad Wisłą wyjątkowo rozśpiewany fan-club – szybko udało jej się namówić przybyłych widzów do wspólnego śpiewania.
Świetny koncert i przesympatyczny wieczór. Pozostaje nadzieja, że Zaz nie każe na siebie długo czekać polskim fanom i szybko powróci do Polski.
Fot: Sobiesław Pawlikowski
Tekst: Ada Kopeć-Pawlikowska