Gitary: Dominic Miller
Basy: Jimmy Johnson, Nicolas Fiszman, Pino Palladino
(Q-rious Music)
Po raz kolejny gitarzysta Stinga raczy nas albumem, na którym dominują brzmienia akustycznej gitary, a wsparcie zapewnia elektryczna sekcja złożona z topowych sidemanów (na perkusji gra Colaiuta). Muzyka to zapis nastrojów gitarzysty z 2011, a materiał powstał podczas jego trasy ze Stingiem. Instrumentalne, nastrojowe kompozycje sączą się leniwie, stając się muzyczną odskocznią od pędzącego dookoła świata. Nie jest to jednak żaden nawiedzony new age ani tania muzyka relaksacyjna. Bliżej im do świetnie zagranego gitarowego popu, dość intymnego w nastroju, pełnego przestrzeni i unikalnego pod tym względem, że nie ma zbyt wielu gitarzystów nagrywających takie albumy. Miller nie ogranicza się tylko do akustyka – w „Waves” delikatne elektryczne dźwięki przypominają Jeffa Becka, w „Yes” adekwatnie do nazwy, są elementy progresywnego rocka, w „Dead Head” temat prowadzony gitarą elektryczną podkreśla dramatyzm utworu, w którym akustyczny instrument nie wypadłby tak dobitnie. Najwdzięczniej wypada jednakże w subtelnych, stingowatych tematach akustycznych. Całość płyty warta jest przesłuchania jako muzyczny pamiętnik, a Miller zostawia wyobraźni słuchacza spore pole do popisu, dając jedynie dźwiękowe drogowskazy.
Piotr Nowicki