(wyd. własne 2013)
skład:
Kris – gitara
Przemo – gitara
Fifi – bas
Wojtas – perkusja
Kefir – wokal
strona internetowa: www.facebook.com/godsaidnoband
Pierwsze wydawnictwo warszawskiego God Said No dostaliśmy do recenzji już w zeszłym roku i nareszcie doczekało się obecności w Garażu. Zespół wyraźnie wzoruje się na kanonie tzw. southern rocka, a szczególnie jego cięższej odmiany reprezentowanej przez takie grupy jak Down czy Black Label Society, a oprócz wpływów z amerykańskiego Południa w muzyce God Said No odnajdziemy podobieństwa do „Load” Metalliki oraz Monster Magnet, od którego płyty „God Says No” – jak przypuszczam – polska grupa mogła zaczerpnąć swoją nazwę.
Warszawiacy zdecydowanie stawiają na gęste, lampowe brzmienie gitar, mięsisty bas i mocno bujające bębny, a wszystko osadzone w brudnym, rockandrollowym klimacie. Pięć autorskich kompozycji zawartych na krążku dowodzi, że grupa nie tylko ma dobrze wyklarowaną, wspólną wizję, którą realizuje z mocą i odpowiednim wyczuciem, ale też, że każdy z jej członków dobrze wie, jak zaaranżować i wykonać swoje partie. W kompozycjach nie brakuje ciekawych wstawek instrumentalnych, różnorodnych rytmów ani przemyślanych solówek gitarowych. Wszystko to zgadza się ze sobą idealnie i okraszone jest rasowym brzmieniem.
Wokal, który w miksie płyty siedzi nieco obok całej reszty, muzycznie jest jak najbardziej na swoim miejscu i napędza piosenki odpowiednią dawką rockowej ekspresji. Jeśli God Said No zamierzają zawędrować gdzieś dalej ze swoją bardzo dobrze przygotowaną i wykonaną muzyką, to – o ile nie planują aktywnie koncertować i zdobywać publiki poza granicami naszego kraju – jedyną rzeczą, nad którą warto byłoby się zastanowić, jest zmiana języka na polski… bo niby na czym zbudowana została tak silna pozycja Dżemu, KNŻ, Illusion czy Comy?
Mikołaj Służewski