Wyobraź sobie, że po kilku dniach, które możesz śmiało zaliczyć do najgorszych w życiu pod różnymi względami, wracasz w piątek do pracy i na biurku znajdujesz płytę z adnotacją od redakcyjnego kolegi, że to bardziej twoje klimaty. Ja, znalazłszy się w dokładnie takiej sytuacji, wściekły jak osa pomyślałem sobie, że „bardziej twoje klimaty” oznaczają tutaj chyba „bliżej twoich klimatów”, co kojarzyło mi się już ze zwyczajną spychologią. Ale nie, kolega miał rację.
Nie wiem, czy Jarocy, zespół powołany do życia i przy tym życiu utrzymywany przez gitarzystę Jarosława Nyckowskiego, jest platformą promującą jego kanał na YouTube, czy pełnoprawnym muzycznym projektem, w sumie to nawet bez znaczenia. Znaczenie ma natomiast to, że dowodzony przez Nyckowskiego kwartet Jarocy na dzień dobry uciekł od tego, czego mógłbym się spodziewać po muzyce faceta, który jest zajebistym gitarzystą i spełnia się w internetowym nauczaniu. Zazwyczaj tego typu goście wypuszczają muzykę efektowną, pełną wszystkiego, co potrafią, a przy tym jednocześnie niestrawną, nudną i napuszoną, jak wszystko, co chce pretendować do miana sztuki, nie mają pojęcia o jej warstwie emocjonalnej. Jarocy natomiast nie nagrali płyty z słodkopierdzącym hard rockiem, przeprodukowanym i zupełnie nijakim, bo będącym jedynie pretekstem do popisywania się. „Divided” to płyta na wskroś metalowa, będąca stylistycznie daleko od kuc metalu. Dziesięć zaproponowanych przez kwartet numerów sytuuje się w okolicach technicznego metalcore, z wjeżdżającymi co i rusz wpływami groove metalu czy thrashu. Baza jest jednak aż nadto słyszalna – jeśli przy słuchaniu „Bullets Tearing the Sky” nie będziecie mieli skojarzeń z As I Lay Dying albo August Burns Red, to chyba wyłącznie dlatego, że nie znacie powyższych. Oczywiście, jak już kilkakrotnie powtarzałem, projektowi przewodzi gitarzysta, i to nie byle jaki. Stąd poza metalcore’owymi riffami mamy też sporą garść technicznych i aranżacyjnych popisów. Sztuczka polega jednak na tym, że nie przytłaczają one całości, dzięki czemu „Divided” nie staje się tylko i wyłącznie płytą dla innych gitarzystów, którzy dzięki niej będą mogli zazdrościć Nyckowskiemu sprawności. Umiejętność wymiatania na gitarze a talent do tworzenia muzyki to dwie różne rzeczy. Nyckowski daje jednak radę. Na „Divided” ma sporo miejsca do rozwinięcia skrzydeł, ale nie wychodzi przed szereg. Dość złożone aranżacje pozwalają także błyszczeć basiście Łukaszowi Usydusowi i perkusiście Łukaszowi Tomczakowi, którzy też najwyraźniej osiągnęli techniczną biegłość. W tym wszystkim mamy też Grzegorza Kosowskiego, wokalistę, który – na metalcore’ową modłę – preferuje core’owe growle i wrzaski, co jakiś czas urozmaicając to melodyjnym refrenem. Wszystko to sprawia, że Jarocy kojarzy mi się trochę z nieco brutalniejszą wersją projektu Ghost Ship Octavius, który został powołany do życia przez kolesi mocno zakorzenionych we współczesnym metalu, a pozwala im na nieco bardziej progresywne podejście. Jarocy idzie w gruncie rzeczy podobną drogą i – przyznaję, że ku mojemu zdziwieniu – ich „Divided” jest naprawdę fajnym, skutecznym kawałkiem metalu, w którym sprawnie miesza się progresywne podejście, metalcore’owa kanwa i imponujące umiejętności poszczególnych członków zespołu.
wyd. DYI