Wyd. Rossmann
Gitara: Rafał Wałdoch
Bas: Darek Śleszyński
Czy jakiś utwór z tej płyty ma szansę zostać evergreenem? Tego nie wiem, ale ze względu na to, co usłyszałem, życzę im jak najlepiej. Zespół pochodzi z Gdyni i jest to jego płytowy debiut. Już od pierwszych dźwięków słychać fascynację smooth jazzem i chilloutem spod znaku Sade czy Basi Trzetrzelewskiej. Wystarczy posłuchać tytułowego „Evergreen” i od razu wiadomo, co kochają muzycy Pullovera. To murowany kandydat na hit – zgrabny temat grany unisono przeradza się w chwytliwy refren, a wszystko oczywiście na jazzowo-funkowej nucie. Poza tym Pullover potrafi na zawołanie stworzyć nastrój niedzielnej sjesty i relaksu, co musi w słuchaczu wywołać błogi nastrój. Nie samym jednak chilloutem żyje Pullover. Sekcja w osobach Darka Śleszyńskiego i Michała Kruczalaka dokłada do pieca aż miło, wystarczy posłuchać pierwszego utworu „Hide and Seek” czy spokojniejszego, groove’owego „Streetligts”. Gitarzysta gra wręcz wzorcowo, choć raczej w tle, daje jednak ten niezbędny pazur obok zazwyczaj leniwych dźwięków pianina czy rhodesa. Jest też kawałek wzorowany na dokonaniach Jeffa Becka („Instrumental”), w którym i klawiszowiec, i gitarzyści (Mirek Hałęda i gościnnie Łukasz Kostecki) popisują się całkiem niezłą techniką.
Nie wiem, jak zespół nagrywał materiał, ale bije z niego radość i naturalność właściwa dla realizacji na setkę. Kilka drobnych niedociągnięć realizacyjnych (wrażenie małego zróżnicowania ekspresji wokalu czy zbyt potężny werbel i beat w niektórych spokojnych utworach – np. „Look Into My Head”) nie zakłócają pozytywnego wrażenia, jakie daje to wydawnictwo. Aranże, brzmienie, kompozycje, spójność sprawiają, że tej płyty słucha się nie jeden raz, a kilka kompozycji śmiało mogłoby okupować listy przebojów. Szkoda tylko, że tak ciężko przebić się do szerszej publiczności z ambitną muzyką, zrealizowaną nowocześnie i w zachodnim duchu.
Maciek Warda