(SONY Music)
Gitara: Mark Sheehan
Przypadek tego zespołu jest dosyć ciekawy. Dziesięć lat temu paru utalentowanych chłopaków z Irlandii stworzyło boysband. Nazwy grupy już raczej nikt nie pamięta, gdyż po chwili sławy, kilku udanych singlach oraz teledyskach, na których Daniel O’Donoghue i Mark Sheehan, liderzy The Script, podskakiwali do banalnych rytmów, moda na boysbandy minęła i słuch o zespole zaginął. Panowie dojrzeli, przez parę lat zbierali siły, pomysły i skład, wydali debiutancki album „The Script”, który sprzedał się doskonale i zebrał pozytywne recenzje oraz pozwolił nowemu zespołowi zaistnieć na muzycznej mapie stylistyki pop-rock. Minęło trochę czasu i oto mamy drugi album The Script zatytułowany „Scence & Faith”.
Scenariusz muzyków The Script na drugą płytę był banalnie prosty: bierzemy to, co najlepsze od rodaków z U2, dodajemy swój talent, czyli świetne, polukrowane melodie i teksty, wynajmujemy jednego z najlepszych światowych producentów, (Mike „Spike” Stent), mastering zlecamy fachowcom od hitów w Nowym Jorku i gotowe. I teraz uwaga, z tej prostej mieszanki wyszedł gitarowy pop w najlepszej postaci. Rzeczywiście, to wszystko, co jest na „Scence & Faith”, już gdzieś wcześniej słyszeliśmy. Zwracają uwagę brzmienia gitar i aranże w stylu U2, fortepian pożyczony od Keane („For The First Time”), zaś „Nothing” to kawałek wyraźnie napisany na wzór przeboju grupy The Fray „You Found Me”. Wokalista czerpie z maniery Bono, ile można, byle tylko nie zostać posądzonym o naśladownictwo. Chwilami aż za bardzo słychać wpływ najpopularniejszego zespołu z Irlandii na brzmienie The Script, gdyż podczas słuchania „Love Gone And Moved On” czy „Exit Wounds”, nasuwa się myśl: czy to gra U2?
Zalety? Oczywiście! Druga płyta The Script wypełniona jest od początku do końca chwytliwymi przebojami. To 43 minuty, podczas których miłośnicy lżejszych brzmień nie będą się nudzić. W tle wszystkich utworów pobrzmiewają naprawdę świetne, delikatnie tkane partie gitarowe Marka Sheehana. Wokalista Daniel O’Donoghue teź radzi sobie wyśmienicie, a rapowane przez niego fragmenty brzmią tak przekonująco, że nie sposób ich polubić. Album wypełniony jest chwytliwymi kompozycjami i ciężko wyjąć go z odtwarzacza. Każda nuta, każdy dźwięk i słowo na tym albumie mają swoje miejsce i wszystko się zgadza. Do tego każdy utwór może walczyć o miano przeboju roku. Miłośnikom grup U2, Snow Patrol czy Keane ta propozycja na pewno przypadnie do gustu.
Tomasz Hajduk