Schemat kilku utworów z „Dawnych tańców i melodii” Woobie Doobie jest dobry i sprawdzony – po tematach granych unisono (saksofon – gitara, saksofon – klawisz itp.), wspaniałych, z rozmachem aranżowanych bridżach, jest moment przeważnie na solówki poszczególnych muzyków, w których – uwaga – żaden z nich niczego na siłę nie udowadnia. Panowie nie muszą już epatować wirtuozerią, mimo to można ją wyczuć w pewności, różnorodności stylistycznej, wysmakowaniu ornamentów, osadzeniu rytmów, budowaniu dynamiki utworów, wybornym doborze brzmień instrumentów…
Jedenaście kompozycji Woobie Doobie powinno trafić prosto we wrażliwość ludzi od lat zasłuchanych w światowe superprodukcje, jak i tych, którzy lubią trzask starej płyty. Właśnie. Za miks i mastering odpowiedzialny był oczywiście Wojtek Olszak (w realizacji pomagał mu Łukasz Błasiński) i to jego zasługa, że materiał brzmi jak milion dolców, a jednocześnie słychać w nim analogowe tory akustyczne, które nadają całości ciepła i naturalności. Mam nadzieję, że na kolejną płytę (może koncertówkę?) panowie nie każą nam czekać jedenaście lat.
Maciej Warda