W poniedziałek 20 października ukazał się nowy album Slipknot zatytułowany „.5: The Gray Chapter”. Jest to pierwszy materiał studyjny zespołu od sześciu lat.
W sierpniu 2008 roku ukazała się czwarta płyta Slipknot, „All Hope Is Gone”. Tytuł można było interpretować jako przewrotny, bo przecież w zespole działo się nie najgorzej, więc jeśli na coś była nadzieja, to tylko na coś lepszego. Fani tłumnie walili na koncerty, które nic nie traciły na energii i atrakcyjności wizualnej. Album zdobył szczyt „Billboardu”, na pierwszym miejscu uplasował się jeszcze w siedmiu innych krajach, zaś pochodzący z niego numer „Psychosocial” uzyskał nominację do Grammy. Sprzedaż też nie dawała żadnych podstaw do stwierdzeń związanych z kryzysem w zespole. Płyta, która, jak się po latach okazało, powstała w wielkich bólach, w czasie, gdy w życiu prywatnym większości muzyków Slipknot panował chaos i ból, dzięki wielkiemu sukcesowi na powrót dodała ekipie z Iowa potężnego kopa. Niestety, działanie na właściwych obrotach trwało do maja 2010 roku. Wtedy zmarł basista Paul Gray, czyli numer 2. Nie tylko mający wielki wpływ na atmosferę w Slipknot, lecz również jeden z muzyków, których wkład w płyty był ogromny. Tragedia była tym większa, że Paul pozostawił ciężarną małżonkę. Na oficjalnej konferencji prasowej zespołu, z udziałem wdowy i brata Paula, lały się łzy, były żale i wspomnienia. Niedługo po śmierci Graya zapadła jednak decyzja, że Slipknot będzie istnieć. „Paul życzyłby sobie, abyśmy istnieli” – mówił wtedy Corey Taylor (numer 8). I w 2011 roku zespół już zagrał koncerty, gorąco przyjęte przez „larwy”, czyli maniakalnych fanów. Jednakże wciąż wracało pytanie – czy będzie jeszcze studyjna płyta Slipknot? W 2013 roku okazało się, że będzie. Radość trwała jednak krótko. Pod koniec roku okazało się bowiem, że w nagraniach nowej płyty Slipknot nie będzie brać udziału druga ważna postać w kontekście tworzenia muzyki zespołu, Joey Jordison, mający w grupie numer 1. Kulisy jego odejścia/wyrzucenia pewnie prędko nie poznamy…