Przy okazji odsłaniania kulis dotyczących imponującej reedycji pierwszej płyty Queen, Brian May wspomniał o obecnej roli Johna Deacona w Queen.
Rozmowa z Brianem Mayem odbyła się w temacie debiutanckiego albumu Queen z 1973 roku, który został teraz rozszerzony do wielu formatów. Ponadto do reedycji dodano dema, utwory na żywo i nowy miks stereo płyty. Teraz, po ponad półwieczu, May i Taylor mogą w końcu odetchnąć z ulgą, że ich pierwsza płyta w końcu zabrzmi tak jak powinna. Nic tutaj nie jest zrobione połowicznie, a troska i uwaga, jaką poświęcono temu zestawowi, są oczywiste.
„To była przyjemność doprowadzić nagrania do stanu, jakiego oczekiwaliśmy”, zauważa Roger Taylor. Perkusista nie ukrywał też, że powrót do „Queen I” pozostawił go „zaskoczonym, jak cholernie religijne są niektóre teksty”. A wszystko to z pełnym błogosławieństwem byłego kolegi z zespołu, Johna Deacona.
Po śmierci Freddiego Mercury’ego basista John Deacon odszedł od przemysłu muzycznego, pojawiając się tylko sporadycznie z członkami swojego zespołu. W wywiadzie dla magazynu Mojo, Brian May został zapytany o Deacona i jego rolę w obecnym biznesie pod nazwą Queen. May stwierdził, że Deacon nadal aktywnie uczestniczy w decyzjach Queen, ale nie chce się zbytnio angażować:
John nadal ma wybór, może powiedzieć 'tak’, lub 'nie’. Dostajemy wiadomości, że jest zadowolony z tego, co robimy, ale nie chce się stresować, angażując twórczo, i my to szanujemy. Niestety, nie możemy tak samo porozmawiać z Freddiem…
May kontynuował, zauważając, że on i Taylor doskonale czują, co Mercury i Deacon sądziliby o obecnych działaniach Queen: „Pracowaliśmy jako zespół przez tak długi czas, że Roger i ja mamy całkiem niezłe pojęcie, co powiedzą nasi koledzy z Queen. Ta sprawa trwa dłużej niż czyjeś małżeństwo”.